Kredki i inne sprawy, czyli jak to Synuś eM uczył się rysować :)

Mateusz do tej pory nie objawia większych talentów manualnych. Nawet rysowanie idzie mu baaaaardzo kiepsko i często zdarza mu się płakać, że nie potrafi ładnie malować. Ćwiczenia ćwiczeniami, ale jedynym ich efektem było moje i Synusia eM „zmęczenie materiału”. Ile się namęczyłam, żeby chociaż wytłumaczyć mu jak powinien trzymać w rączce kredkę! I z jakim skutkiem? Żadnym.

W połowie sierpnia w nasze ręce trafił zestaw produktów STABILO – kredki i pióro do nauki pisania dla Mateusza oraz pióro żelowe i ołówek dla mnie. Wszystko to dostosowane do osób praworęcznych, gdyż oboje się do nich zaliczamy. I nastąpił przełom!

Kredki mają trójkątny przekrój i specjalnie oznaczone miejsca do trzymania ich paluszkami. Mateusz wreszcie załapał o co w tym wszystkim biega i coraz lepiej idzie mu rysowanie. Na pudełku widnieje informacja, że są one przeznaczone dla dzieci powyżej 5. roku życia, ale moim zdaniem są one odpowiednie już dla 3-latków. Poza tym są dość wytrzymałe i jak do tej pory ani jednej kredki nie musiałam ostrzyć (chociaż ta chwila zbliża się nieuchronnie ze względu na zwykłe zużycie). Dla porównania – zwykłe kredki ostrzyłam co kilka dni, bo Mateusz non stop je łamał. Kolejne dwie rzeczy, które podobają mi się w tych kredkach, to specjalnie oznaczone miejsca do podpisania ich oraz pudełko, które można otwierać i zamykać jak piórnik.

kredki

Pióro jak do tej pory nie zrobiło na Mateuszu wrażenia, chociaż na początku zachwycił go jego oryginalny kształt. Ja sama na co dzień piszę tylko i wyłącznie piórem, więc i Mateusz miał okazję zapoznać się z tego typu narzędziami do pisania. Faktem jest, że nie ślizga się w ręce, ale nawet mi samej jakoś ciężko jest je wygodnie utrzymać w ręku. Zdarza nam się już ćwiczyć pisanie literek, ale jeszcze dłuuuuga droga przed nami… Tak więc pióro bywa przez nas używane, ale nie zachwyciło nas tak jak reszta przyborów tej firmy.

pioro-mat

Tak jak pisałam wcześniej – w moje ręce trafiło również pióro żelowe. W porównaniu z wyżej opisanym piórem do nauki pisania to zupełnie inna bajka. Dobrze leży w dłoni i płynnie pisze po papierze. Jako że często zdarza mi się po nie sięgać, leży sobie ono na biurku i Synusiowi eM zdarza się mi je podkradać. Przymykam na to oko, bo pióro nie plami i jestem spokojna o czystość wszystkiego wokół.

pioro2

Pora na opisanie automatycznego ołówka. Do tej pory unikałam takich wynalazków jak ognia. Zwykłe ołówki były o niebo wygodniejsze – nie łamały się co 5 minut, pisały o wiele wyraźniej i przede wszystkim nie bałam się ich mocniej przycisnąć do papieru. Ołówek Stabilo zrobił na mnie jednak bardzo dobre wrażenie. Jeszcze ani razu nie ułamał się grafit, chociaż jest on bardzo cienki (uwielbiam pisać dobrze naostrzonymi ołówkami z cienkimi „czubkami”!). Poza tym nawet bez mocnego dociskania ołówek pisze wyraźnie. I tak jak pióro żelowe – nie ślizga się i trzyma się go wygodnie w ręku.

olowek

Zanim się obejrzę Mateusz będzie szedł do zerówki, a potem do szkoły. Biorąc pod uwagę zalety produktów marki STABILO na pewno znajdą one swoje miejsce w piórniku Mateusza. Wolę zapłacić za nie trochę więcej, ale mieć pewność, że w dużym stopniu sprzyjają rozwojowi mojego dziecka. Historia z kredkami jest tego świetnym przykładem!

Podobało się? Podaj dalej: