rzuca mięsem

Synuś eM rzuca mięsem

Doszłam dziś do wniosku, że taki przedszkolak to ma jednak skomplikowane życie…

Mateusz chodzi ostatnio smutny i rysuje non stop serca przebite strzałą („Mamusiu, to oznacza, że ktoś ma złamane serce, bo dziewczyna z nim zerwała albo chłopak„). Jego ukochana woli innego i nic nie da się z tym zrobić – nie pomagają ani listy miłosne, ani lizaki-serduszka zostawiane w przedszkolnej szafce… Minęły już ponad dwa miesiące, a Synuś eM dalej rozpacza po nieodwzajemnionej miłości

złamane serce

W dodatku mój mały Romeo ubzdurał sobie, że koleżanka woli tamtego chłopca, bo był dzielny podczas pobytu w szpitalu i teraz Mati kombinuje co zrobić, żeby do tego szpitala trafić i udowodnić, że on też będzie „odważnym mężczyzną”. Aż się boję co mu może przyjść do głowy!

A poza tym Młody martwi się plotkami – bo przecież wszyscy w grupie wiedzą, że kocha H., a ona go nie chce i „dzieci mogą pomyśleć, że jest nieudacznikiem„.

Normalnie opadają mi ręce (bo biust to już dawno mi opadł :P). Czasem jak słucham o jego rozterkach to nie wiem czy mam się śmiać (oczywiście w ukryciu), czy płakać (bo przecież cierpi)…

em
Jak można go nie kochać? ;)

A na koniec krótka rozmówka z Synusiem eM w roli głównej… Tym razem „trochę” przerażająca, no ale nikt nie mówił, że wychowywanie dziecka będzie zawsze łatwe i przyjemne…

Wieczór, Mateusz bawi się z psem na podwórku, a ja siedzę w domu.

– Mamooooo, daj mi pić!
– Mateusz, chodź po picie do domu! Zaraz i tak będziesz się mył.
– Mamoooo, no daj mi pić!
– Chodź do domu!

Trzaśnięcie drzwiami.

– Cho**** jasna, ku*** mać, czy ktoś w tym domu da mi wreszcie pić?!

Muszę przyznać, że nie wiedziałam jak zareagować… Zwłaszcza, że to był pierwszy taki wybryk… Udawać, że nie słyszałam czy wytłumaczyć, że nikt nie powinien używać takich słów? A co Wy byście zrobiły?

Podobało się? Podaj dalej: