macierzyństwo odbija się na moich finansach

Dlaczego Mama Ka nie ma samochodu?

Synuś eM nie lubi jeździć autobusami. Pół biedy jeśli mamy miejsca siedzące, ale co w sytuacji, gdy trzeba jechać kilkanaście/kilkadziesiąt minut na stojąco w tłumie innych pasażerów? Zwłaszcza jeśli ma się 130 cm wzrostu i jest się wręcz przygniatanym torbami, plecakami itd…? Ano trzeba trochę ponarzekać…

– Mamo, a nie możesz sobie kupić samochodu?!
– Mogę, ale on kosztuje dużo pieniążków.
– No i co z tego?
– Nie stać mnie na utrzymanie samochodu i Ciebie równocześnie ;)
– A czy wolałabyś samochód ode mnie?
– A mam Ciebie czy samochód?
– Mnie.
– To już chyba znasz odpowiedź, prawda?

samochód

Otwarcie mówię, że macierzyństwo odbija się na moich finansach. Gdybym nie miała dziecka to na pewno byłoby mnie stać na więcej, mogłabym mieć kilkanaście par butów i dwie szafy ciuchów. Przypuszczam, że byłoby mnie też stać na chociażby kilkudniowe wakacje nad morzem i własny samochód…

Jednak jestem mamą, a to tylko i wyłącznie moja „decyzja”.

Nikt mnie siłą nie zmusił do zajścia w ciążę, później nikt nie kazał mi tego dziecka urodzić, teraz też nikt nie każe mi go wychowywać… Etyka etyką, ale taka jest prawda – zawsze można postąpić inaczej.

Jednak robię to wszystko, bo chcę. Bo kocham. Bo zmieniły się moje priorytety.

Nie ma co ukrywać, że dziecko kosztuje (czasem mam nawet wrażenie, że jest skarbonką bez dna). Zawsze też ponosi się jakiś koszt alternatywny, który definiowany jest jako koszt potencjalnie utraconych możliwości (lub jako koszt utraconych korzyści).

Któregoś dnia sama wybrałam, że moje życie będzie wyglądać tak, a nie inaczej.

W efekcie może i mam dziecko, które powoduje, że nie stać mnie na zakupowe szaleństwa. Ale nawet gdybym mogła cofnąć czas to nie zamieniłabym Synusia eM nawet na najbardziej odpicowaną brykę.

Podobało się? Podaj dalej: