Ryba czy wędka, czyli #DaryLosu w „Szlachetnej Paczce”

Czy warto pomagać?

Jest masa ludzi, którzy mają wobec życia i innych postawę roszczeniową. Bo tak jest wygodniej. Bo po co martwić się brakiem pieniędzy skoro im jest gorzej, tym większe zasiłki da państwo? Sama znam takie osoby, które korzystają z pomocy socjalnej i potrafią powiedzieć wprost, że „za 1000 zł to do pracy nie opłaca im się chodzić”. Tego niestety nie da się przeskoczyć…

Ale TRZEBA pamiętać, że są i tacy, którzy w dołku znaleźli się nie ze swojej winy. Choroba, utrata pracy, zdarzenie losowe… Nie zawsze ludzie są pod kreską, ponieważ dokonali takiego wyboru…

szlachetna paczka

Wczoraj czytałam na pewnym forum wątek poświęcony właśnie „Szlachetnej Paczce” i wszystko mi opadło kiedy ludzie zaczęli złorzeczyć na 80-letnią staruszkę, która została zakwalifikowana do akcji. Czemu? Bo „taką niską emeryturę ma na własne życzenie – zamiast pracować to 60 lat temu wolała dawać dupy, rodzić kolejne dzieciaki i siedzieć w domu”. A w opisie była tylko informacja o tym, że starsza pani jest samotna i w związku z tym ze skromnej emerytury na niewiele ją stać (zwłaszcza, że rodzina nie utrzymuje z nią kontaktu)… Jakim trzeba być człowiekiem, aby rozliczać kogoś z tego co robił 60 lat temu i jakimi motywami się wówczas kierował?

A teraz wyobraźcie sobie taką sytuację:

„Mąż pracuje na etat i zarabia minimalną krajową, żona dorabia na umowie zlecenie 900 zł miesięcznie (nierzadko widzę ogłoszenia ze stawką 6 zł brutto za godzinę, więc taka kwota jest jak najbardziej realna), mają w przedszkolu dwoje dzieci (z czego jedno jest niepełnosprawne). Nie stać ich na luksusy, ale co najważniejsze – jakoś sobie radzą… Pewnego dnia mąż traci pracę i pomimo starań przez kilka miesięcy nie udaje mu się znaleźć nowej. Dorabia jednak drobnymi zleceniami, ale różnie z tym bywa – raz są, innym razem ich nie ma. W efekcie całkowity dochód rodziny spada, ale wydatki pozostają bez zmian – trzeba opłacić wynajem mieszkania, rachunki i przedszkole dla maluchów (zrezygnować z niego nie mogą, bo mama pracuje, a tata a nuż znajdzie pracę i co wtedy?)… W pewnym momencie na jedzenie już nie zawsze im wystarcza, o nowych ubraniach mogą zapomnieć… Z trwogą myślą o tym, że któreś z nich może zachorować, bo za co wykupią leki?”

Część ludzi bez wahania wesprze taką rodzinę w jakikolwiek sposób. I bardzo mnie to cieszy.

Zawsze znajdą się jednak osoby pozbawione empatii, które będą szukały dziury w całym:

„Tej matce to ewidentnie nie chce się szukać lepszej roboty, a w dodatku głupia baba tylko psuje rynek pracy – za takie marne grosze to aż wstyd pracować! A ojciec pewnie przepija połowę zasiłków i tylko udaje, że chce pracować, byleby na piwko było! PATOLOGIA! W ogóle jakim prawem zdecydowali się AŻ na dwoje dzieci? Chyba wiedzieli, że nie mają wykształcenia wyższego ani własnościowego mieszkania – kto normalny w takiej sytuacji robi sobie bachory? IDIOCI! W ogóle teraz to się przejmują, że dzieci nie ma czym nakarmić, a wcześniej matka nie myślała, że jak jedno jest niepełnosprawne to na cholerę im drugie? Nie zgadzam się, żeby z moich podatków utrzymywać taką CHOŁOTĘ!”

szlachetna paczka

Ja też byłam kiedyś w dołku. Bardzo głębokim, chociaż na papierze nie kwalifikowałam się do pomocy z MOPSu. Zebrało się kilkadziesiąt wspaniałych osób, które wyciągnęły do mnie rękę i pomogły utrzymać się na powierzchni. Cały czas mam świadomość, że to dzięki nim jestem tu, gdzie jestem… Że w ogóle jestem, bo chwilami mało brakowało, abym zupełnie się poddała.

Wkurza mnie nagonka na „Szlachetną Paczkę” i teksty, że wybrane rodziny dostają od darczyńców wszystko bez żadnego wysiłku, podczas gdy zwykły Kowalski musi sobie na to ciężko zapracować. Jestem zdania, że i owszem – ludziom powinno się dawać wędkę (czyt. pracę) zamiast ryby, ale… sama wędka to czasem za mało. Przede wszystkim trzeba dać potrzebującym wiarę w lepsze jutro, bo to tylko dzięki niej biedak będzie miał siłę utrzymać w ręku ową wędkę (a przy odrobinie szczęścia złowi nią naprawdę grrruuubą rybę).

P.S. Zainspirowana Martą z „Tosinkowych Opowieści” sama postanowiłam zgłosić się na wolontariusza w kolejnej edycji „Szlachetnej Paczki”. Nic mnie to nie kosztuje, a być może uda mi się w ten sposób pomóc komuś, kto tej pomocy faktycznie potrzebuje.

Podobało się? Podaj dalej: