front domowy

Wiosenne dialogi z eM

Uwielbiam rozmawiać z moim dzieckiem, bo jego sposób postrzegania świata jest jedyny w swoim rodzaju – dzieć zdecydowanie odziedziczył po mnie poczucie humoru oraz zamiłowanie do ironii i sarkazmu :)

Wiem, że Wy także lubicie dialogi z eM, które publikuję na blogu, więc… życzę miłego czytania! W komentarzach możecie typować swojego faworyta ;)


Poliglota:

– Mateusz, zjesz płatki z mlekiem?
– Si!
– Na ciepło?
– Nein!


Chwila prawdy:

– Mateusz, dlaczego to zrobiłeś?!
– Bo nie wiedziałem.
– Trzy razy ci to powtarzałam! T-r-z-y r-a-z-y!
– To ty jeszcze nie wiesz, że ja tylko udaję, że cię słucham?!


Pisanie listu do kolegi:

– … i nie wiem co napisać!
– To może najpierw się przywitaj?
– Nie wiem jak.
– A jak się z nim witasz w szkole?
– Nie wiem.
– Mówisz: „Cześć, mały grzybie”?!
– No nie… Samo „cześć” albo „siema”.
– Widzisz! A jednak wiesz jak!
– Wiedziałem, że odpowiesz mi z sarkazmem, mamooo…!


Odwrócona psychologia:

– Mamo, pójdziemy dziś do McDonald’s?
– Nie.
– To dobrze. Bo ja tam wcale nie chcę iść, wiesz?
– Ok.
– Mamo!
– Co?
– Gdy powiedziałem, że nie chcę tam iść to liczyłem, że powiesz „tak”!
– Yyy, nie rozumiem.
– To się nazywa odwrócona psychologia!


Obietnice:

– I moja mama powiedziała, że pójdziemy na lody!
– Fajnie masz.
– Wiem! I zamówię puchar lodowy.
– Oooo…
– Takiego wielkiego skurczybyka!


 Szlaban:

– Mamooo!
– Co?
– Mogę włączyć kompa?
– Nie. Sam wiesz, że byłeś dziś niegrzeczny. Nie ma nagród za złe zachowanie.
– Ale teraz to ty mówisz na serio czy z ironią?
– A jak myślisz?
– No dobra. To włączę tablet. I udam, że nie widzę, że ty siedzisz przy komputerze.


Z cyklu „odrabianie lekcji z eM” – tylko dla czytelników o mocnych nerwach:

Środa:

– Mati, w tym zadaniu musisz spojrzeć na ilustracje i napisać czy lubisz te potrawy.
– Ale jak?
– „I like eggs” albo „I don’t like eggs”. Chodzi o to, czy lubisz jajka.
– No ale to zależy!
– Mati, napisz albo tak, albo nie. Tu nie masz do wyboru innej opcji.
– Mamo, ale to naprawdę zależy!
– Mateusz…!
– A jak ktoś cię zapyta czy lubisz jeść trawę to, co odpowiesz?! Tak od razu będziesz wiedziała?
– Powiem, że nie lubię.
– A jak ktoś zaproponuje ci pizzę z szynką i pizzę z salami, to którą wybierzesz?
– Z szynką. Salami nie lubię.
– Mamo, przecież to wszystko zależy! Nie można się tak szybko decydować!
– Mateusz, ty masz tylko napisać czy lubisz jajka, czy nie. I tylko tyle!
– No ale to zależy! Bo jest przecież jajecznica, jajka na twardo, jajko na miękko…
– Mateusz! Tu nie ma opcji, że to zależy! Tak albo nie!
– Ale ja nie mogę napisać, że lubię albo nie lubię, bo to zależy!
– Napisz, „I like eggs” – nikt cię przecież nie sprawdzi na wykrywaczu kłamstw!

Godzinę później… Albo 30 razy „to zależy” później…:
– No dobra. Napisałem „I like eggs”. Zadowolona?!

Piątek:

– Mamo, muszę ci coś powiedzieć…
– Dostałeś jedynkę?
– Tak… Z angielskiego.
– Był sprawdzian? Czemu nic nie wiedziałam?
– To nie tak. Koleżanka zapytała mnie po angielsku czy lubię jajka i…
– …
– Powiedziałem, że to zależy. I że jedne lubię, innych nie… No i że to właśnie zależy…
– M-A-T-E-U-S-Z!
– No ale miałem kłamać?!
– Miałeś powiedzieć „I like eggs” albo „I don’t like eggs”. Dwa dni temu na ten temat rozmawialiśmy!
– Ale ta jedynka to nie moja wina!
– A czyja, hmm?
– Koleżanki! Bo się uparła i musiała zapytać akurat o te jajka!
– Dziecko, zlituj się!
– Jakby zapytała o makaron to bym powiedział, że lubię i tyle! A ona musiała pytać o te jajka!
– Synu, ale rozmawialiśmy o tym!
– No ale przecież to zależy jakie jajka!

I to są takie chwile, kiedy matka ma ochotę usiąść i płakać. Tylko jeszcze nie wiem czy ze śmiechu, czy z bezradności… Bo to przecież zależy…

Podobało się? Podaj dalej: