dialogi ka i em

Przed- i poświąteczne rodzinne dialogi

Z cyklu „jak będziesz na zakupach to weź kup jakiś drobiazg dla młodego”:

– Słuchaj, są takie zestawy: czekoladowy Mikołaj i pluszowy piesek…
– Może być. Młody lubi psy.
– Kasia, to jednak nie pies tylko łosoś.
– Yyyy, ale że łosoś? A przypadkiem nie łoś?
– Jaki łoś?! Łosoś!
– Dobra, to kup tego renifera.
– Bo wiesz co? Są jeszcze pingwiny…

I tak w naszym domu zamieszkał Pinguś :)


eM rysuje na kartce rybę:

– Pingusiu, śledzik dla Ciebie! Też bym takiego zjadł… Ale narysowałem tylko jednego… No trudno, jakoś wytrzymam do obiadu w piątek… Wtedy pewnie będzie śledzik w szkole…


– Młody, może pora napisać list do Mikołaja?
– A po co?
– Żeby wiedział, co chcesz znaleźć pod choinką.
– Mogę dostać byle co.

Idealne dziecko. Samotnej matki. I w dodatku bezrobotnej.


Świąteczne realia:

– Mateusz, wszystko w porządku?
– Mamo… Tylko jeden prezent? Przecież co roku ZAWSZE było ich więcej?!

Tak to jest, jak prezenty daje się dziecku w ratach ;)


Odkrywam tajemnicę Świętego Mikołaja:

– Mati, czy ty jeszcze wierzysz w Mikołaja?
– Oczywiście.
– A skąd ta pewność?
– Bo mamy teraz w domu kryzys.
– Jaki kryzys?
– Ciebie nie byłoby stać na prezenty, a przecież dostałem ich kilka!


Tani w utrzymaniu:

– Co zjesz na śniadanie?
– Nic. Jestem pełen szczęścia i miłości.


Zakupy z eM:

– Mateusz, co myślisz o tej koszuli? Może być?
– Jasne. Fajna. Pod warunkiem, że chcesz wyglądać jak ministrant.


Pesymista:

– Wiesz mamo, ty nie znajdziesz sobie pracy w tym roku.
– Jej, co za optymizm! I jaka wiara we mnie!
– Takie jest życie. Prędzej czy później będzie jeszcze gorzej.
– Ejj, weź nie przesadzaj, młody.
– A ty nie bądź naiwna.


Rozmowa z sąsiadem:

– Mateusz, a jak tam mamy chłopak? Co o nim myślisz?
– Dobrze. Ma wszystko to, co lubią dzieci.
– To znaczy?
– Zna się na komputerach i lubi wojny na gilgotki.

Podobało się? Podaj dalej: