Nie będę biła brawo

Na łamach bloga już dwukrotnie (TU i TU) pisałam o tym, że jestem przeciwko zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej w Polsce. Apelowałam o umożliwienie nam, kobietom, podejmowania własnych decyzji w sytuacjach wyjątkowych i robiłam to nie tylko z myślą o sobie, ale i o tysiącach innych kobiet, które być może staną kiedyś przed taki dylematem.

Tymczasem któregoś dnia przeczytałam wywiad z Natalią Przybysz i zrobiło mi się cholernie smutno. Mam cichą nadzieję, że jej wyznanie wynika tylko i wyłącznie z parcia na szkło. Że zrobiła to tylko dla 5 minut sławy, a nie dlatego, że faktycznie usunęła ciążę, bo miała za małe mieszkanie na trzecie dziecko.

Jeszcze bardziej zasmuciły mnie jednak zachwyty nad odwagą pani Przybysz. Ja tam dostrzegam tylko tchórzostwo i unikanie odpowiedzialności za swoje czyny. Każdy, kto uprawia seks musi liczyć się z konsekwencjami i być świadomym tego, że aborcja NIE JEST metodą antykoncepcji.

„No, ta dziewczyna… To znaczy ja. Czuję wielką ulgę. Nagle cieszysz się wszystkim w swoim życiu, tym, co masz. Robisz postanowienia, jakby był Nowy Rok – że teraz zrobisz to i tamto. To najbardziej uskrzydlające przebudzenie. Pięć minut – i masz z powrotem swoje życie.”

teraz mam czas na swoje pasje

Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę nikogo osądzać i bawić się w Boga. Każdy ma swoje sumienie i niech postępuje według niego. Nie mogę jednak patrzeć jak ktoś głośno przyznaje się do łamania prawa (przecież w Polsce aborcja na życzenie jest nielegalna!) i jeszcze dostaje za to oklaski. Nie, nie, nie. Nie biłam brawo dla Katarzyny W. i nie będę tego robić dla Natalii P.

Sorry, taki mamy klimat.

Chcę, żebyście mieli świadomość, że w zupełności odcinam się od poglądów pani Natalii. Ba, po tych wszystkich zachwytach nad nią ze strony organizatorek #czarnegoprotestu mam ochotę odciąć się również od niego. Nie chcę być w tym momencie utożsamiana z kobietami, które są gotowe usunąć ciążę dla własnego widzimisię.

Podobało się? Podaj dalej: