rodzinne dialogi na facebooku

A kuku! Rodzinne dialogi na Facebooku

Od kilku miesięcy nie opublikowałam na blogu żadnych nowych dialogów, ale nie myślcie sobie, że nagle staliśmy się normalni. Bez przesady, szaleństwo mamy w genach i wciąż zdarza nam się prowadzić interesujące dialogi, ale czasu na bieżące zapisywanie naszych „mONdrości” brak, a i u mnie pamięć już nie ta, co kiedyś… Wybaczycie?

Rodzinne dialogi pojawiają się jednak na Facebooku!

Przechodzimy ostatnio koło technikum gastronomicznego. Wtem młody pyta:

– Mamo, a czy w tej szkole dyrektorem jest Magda Gessler?


Młody chwali się znajomością hymnu i śpiewa:

– Dał nam przykład body party…


Syn, synuś, syneczek…

– Kocham Cię, wiesz?
– A ja lubię kiełbasę.


– Mati, mam dla Ciebie zagadkę… Masz pomysł na to, w jaki sposób skłonić dziecko do milczenia w trakcie 5-godzinnej podróży?
– Mam. AK-47odparł mój 10-latek.

I tyle w temacie nazwy bloga :)


Z cyklu „szpitalne absurdy”:

– Była już pani rehabilitowana?
– Yyy, nie. Nikt mi nie dał skierowania, a i terminy na NFZ są odległe…
– To jak będą pani kazali czekać dwa miesiące to pani będzie czekała?! Ale jak to tak?!
– Wie pan, prywatnie mnie nie stać… A sponsora też raczej sobie nie znajdę.


Oglądamy „Ślub od pierwszego wejrzenia”:

– Kiedyś mi powiesz, że jednak zgłosisz się do takiego programu, żeby ci znaleźli idealnie dopasowanego partnera…
– Zapomnij! Bałabym się, że po testach psychologicznych zamknęliby mnie w pokoju bez klamek.


Zepsute słuchawki, odcinek 1000000500100900:

– Mamo, słuchawki nie działają!
– To wypłacę kasę z Twojego konta i kupimy nowe.
– Nie! Ty kupisz za swoje.
– Młody, ja po pierwsze nie mam kasy, a po drugie – nie ja je zepsułam.
– Ja też nie! To, że kilka razy spadły na podłogę to wina grawitacji.
– Ok, w takim razie załatw z grawitacją, żeby zapłaciła za Twoje nowe słuchawki.


Oglądam na instagramie zdjęcia niemowląt:

– Kochanie! Zobacz jakie słodkie! Takie tititi! Potrzebuję takiego małego słodziaka do tulenia i robienia mu tititi! Ale takiego z czterema łapkami… Zróbmy sobie kota!


Z cyklu rozmowy (przed)małżeńskie:

– Wiesz kochanie, czuję się spełniony… […]
– To teraz jeszcze tylko musisz zasadzić drzewo, wybudować dom i spłodzić syna… I adoptować kota! Chcę mieć z Tobą kota!
– Ej no… To ja już wolę spłodzić kota i adoptować syna.
– Serio? Idziesz na łatwiznę?!


Podobało się? Podaj dalej: