kryzys wieku średniego

Kryzys wieku średniego

Stało się – dopadł mnie kryzys wieku średniego i kryzys wiary we własne możliwości.

Zaczęło się gdzieś w okolicach moich 25. urodzin. Zdałam sobie wówczas sprawę, że po czasach, kiedy byłam piękna i młoda pozostało mi już tylko „i”. Do tej pory bezkarnie mogłam sobie wmawiać, że całe życie przede mną i na wszystko mam jeszcze czas. A teraz?

Jestem realistką i zdaję sobie sprawę, że wielkiej kariery już nie zrobię. Nie dorobię się też willi z basenem, a moje życie za dotykiem magicznej różdżki nie zmieni się w wielką przygodę… Bliżej mi do epizodycznej postaci w „Klanie” niż do tych wszystkich „insta girl” z nieskazitelnym makijażem i ciuchami wartymi więcej niż cały mój dobytek, które do zdjęć pozują na tle palm i oceanu.

insta girl

Czasem mam wrażenie, że to wszystko nie ma sensu. Ot, wstanę rano, pójdę do pracy, odpękam zakupy w „Biedronce”, zjem na kolację prozaiczne kanapki z serkiem topionym i pójdę spać. I tak będzie codziennie aż do usranej śmierci, a tego, że mnie nie ma i tak zauważy tylko kilka osób. Sama nie wiem co jest gorsze – nastawienie, że nic dobrego już mnie nie czeka, czy wmawianie sobie, że jutro będzie lepiej skoro rzeczywistość i tak to zweryfikuje?

P.S. W takie dni jak dziś musicie mi wybaczyć czarne myśli (mile widziane kopnięcie w tyłek i zmotywowanie do działania). Staram się z tym walczyć, bo na co dzień widzę tyle nieszczęść, że w ich obliczu grzechem jest przejmowanie się swoimi „drobnymi” problemami. Mam co jeść, gdzie spać, nikt z moich najbliższych nie choruje. A jednak ciągle mi mało i chciałabym od życia nie tyle więcej (bo wiem, że nie można mieć wszystkiego), co po prostu tyle, co inni…

Podobało się? Podaj dalej: