przeprowadzka

P jak przeprowadzka

Za 17 dni ostatecznie spakuję walizki i z całym swoim dobytkiem ruszę na podbój Warszawy. Powoli zaczyna do mnie docierać rozmach tego przedsięwzięcia i ogarnięta szałem „pakowania” sama już nie wiem czy naszych klamotów jest za dużo (w jeden dzień wyprodukowałam 70 litrów śmieci, drugie tyle zabawek wyjechało do stolicy, a po pokoju wcale nie widać, że coś ubyło – opróżniłam raptem trzy półki w jednej szafce), czy za mało (do naszego mieszkania trzeba dokupić miliard rzeczy, zaczynając od odkurzacza i kuchenki mikrofalowej, a na tłuczku do mięsa kończąc).

Chciałabym móc pochwalić się, że spakowane pudła już tylko czekają na transport, ale… Ciuchów póki co nie mogę spakować (bo je nosimy)… kosmetyków też nie (bo ich używam)… wyposażenia kuchni również (bo z niego korzystamy)… Przeprowadzka zapowiada się więc ciekawie :)

pakowanie

Póki co próbuję przeliczyć ilość rzeczy do spakowania na kartony. Najzabawniejsze, że gabarytowo nijak ma się to do powierzchni, którą faktycznie zajmujemy w moim rodzinnym domu i w związku z tym zaczynam podejrzewać, że w naszej szafie można znaleźć nie tyle przejście do Narnii, co raczej ukryty magazyn wielkości hangaru. Gdyby nie to, że zostawiamy wszystkie meble to jak nic trzeba by było zamawiać TIRa, który przewiózłby to wszystko do Warszawy.

P.S. Jeśli uda mi się to wszystko ogarnąć przed 3. lipca to poproszę o medal z ziemniaka. I butelkę wina na skołatane nerwy.

P.S.2 Pamiętacie moją listę obaw związanych z przeprowadzką? Jeszcze nie odebraliśmy kluczy od wynajmowanego mieszkania, a ja już żałuję, że pewnego dnia będziemy musieli się z niego wyprowadzić. Ot, kobieca logika :)

Podobało się? Podaj dalej: