bezpieczeństwo dziecka w aucie

Bezpieczeństwo dziecka w aucie

W tym semestrze miałam na studiach taki przedmiot jak CSR. W ramach zajęć przygotowywaliśmy prezentacje multimedialne o społecznych działaniach różnych przedsiębiorstw. W trakcie przygotowywania jednej z prezentacji, w otchłaniach Internetu dotarłam do materiałów dotyczących bezpieczeństwa najmłodszych pasażerów samochodów (nie pamiętam już dokładnych stron www, ale wszystkie informacje dokładnie sprawdzałam, co by na studiach nie dać plamy – w związku z tym fragmenty niniejszego wpisu pochodzą właśnie z mojej prezentacji). Muszę przyznać, że znalezione dane były nieco przerażające…

Zacznijmy od tego, że zgodnie z obowiązującym prawem, w prywatnych samochodach wyposażonych w pasy bezpieczeństwa, dzieci do lat 12, nie przekraczające 150 cm wzrostu, powinny być przewożone w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu do przewożenia dzieci, odpowiadającym wadze i wzrostowi dziecka oraz właściwym warunkom technicznym.

Dla mnie (i zapewne dla wielu z Was) dbanie o bezpieczeństwo dziecka jest jak najbardziej oczywiste i logiczne, ale uwierzcie mi – sporo rodziców uważa ten zapis za niepotrzebny wymysł. Sama znam przynajmniej kilka takich osób, które nie dają się uświadomić, że…

Podczas wypadku, który wydarza się przy prędkości ok. 50 km/h niezabezpieczone dziecko jest wyrzucane z pojazdu z siłą odpowiadającą jego wadze powiększoną 30-60-krotnie. Wypadając z pojazdu dziecko rani lub zabija siebie i innych pasażerów będących w pojeździe. Dzieje się tak w zgodzie z prawami fizyki. Trzymanie dziecka na kolanach również nie rozwiąże problemu – w razie wypadku żaden dorosły nie byłby w stanie utrzymać dziecka. Nawet zapięcie się pasami razem z dzieckiem jest skrajnie niebezpieczne, gdyż w takiej sytuacji dziecko narażone jest na zmiażdżenie naszym pasem.

Straszne? Uwierzcie mi, że to mały pikuś w porównaniu z tym, co napiszę tutaj za chwilę…

W roku 2009 tylko 7% małych pasażerów podróżowało w odpowiednio zabezpieczonych fotelikach samochodowych, a do aż 40% poważnych wypadków z udziałem dzieci doszło podczas podróży krótszych niż 3 kilometry.

I jak? Ja po przeczytaniu tej informacji przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie… Tylko 7%… Domyślam się, że pozostałe dzieci przewożono:

– w fotelikach źle dobranych (czyli nie dopasowanych do wagi i wzrostu dziecka)
– w fotelikach niewłaściwie zamontowanych
– w fotelikach pozbawionych atestów („bo były w promocji” :P )
– bez fotelików

dziecko w aucie

Warto też zauważyć, że prawie połowa wypadków miała miejsce na trasach krótszych niż 3 km. To bodajże tyle, ile dzieli nas od przedszkola Synusia eM, a trasę tę pokonujemy dwa razy dziennie (tyle, że my robimy to autobusem, bo nie mam prawa jazdy).

I jeszcze jedna ciekawostka – dla tych, którzy nie mają pewności jak powinno się montować fotelik, aby zmaksymalizować bezpieczeństwo dziecka (pamiętajmy przede wszystkim o instrukcjach montażu i obsługi dołączonych do naszego fotelika!):

Zapewnienie dziecku ochrony przez zastosowanie odpowiedniego fotelika samochodowego może ograniczyć obrażenia o 90-95% w przypadku fotelików odwróconych tyłem do kierunku jazdy, a o 60% w przypadku fotelików odwróconych przodem.

Po ulicach mkną i duże samochody rodzinne, i małe samochody miejskie… Najważniejsze jest to, aby z naszej strony zapewnić maksymalne bezpieczeństwo (a przy okazji komfort) podróży tym, za których zdrowie i życie jesteśmy odpowiedzialni. Możemy jeździć bezpiecznie, a i tak stać się ofiarami wypadku – ot, chociażby na zwykłej codziennej trasie z przedszkola/żłobka do domu. I nie wiem jak Wy, ale ja wolałabym już po wszystkim mieć świadomość, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby moje dziecko taki wypadek w ogóle przeżyło…

Podobało się? Podaj dalej: