ząb mądrości

Historia jednego zęba

Kilka lat temu doczekałam się zębów mądrości. W ciągu kilku tygodni wyrosły mi wszystkie cztery (może nie bezboleśnie, ale traumy nie przeżyłam). Chociaż powinnam właściwie napisać, że wyszło mi 3,5 zęba, bo prawy (dolny) okazał się być wyjątkowo nieśmiałym egzemplarzem… :P Od tamtej pory co jakiś czas ząb o sobie przypominał lekkim pobolewaniem próbując pokazać się w całości, ale słabo mu to wychodziło. Ostatni raz działo się to miesiąc temu.

W Wielkanoc „inteligent” znowu się odezwał. Lekko pobolewało mnie dziąsło, ale spoko… Tymczasem od 1 kwietnia było coraz gorzej i gorzej. W 4 dni zjadłam ponad 20 tabletek przeciwbólowych(!), oprócz tego używałam żelu dentystycznego i płukałam usta szałwią, a i tak byłam w stanie ledwo funkcjonować. Nie mogłam jeść, problemem było nawet mówienie (a jakby nie patrzeć na tym polega moja praca…).

ząb mądrości

W piątek rano uznałam, że dłużej nie wytrzymam i ruszyłam do dentysty. Oczywiście nie było szans na to, aby w Toruniu dostać się gdzieś bez kolejki (na NFZ), więc z samego rana pojechałam do gabinetu poza miastem, gdzie dentysta przyjmuje bez uprzedniej rejestracji. Po badaniu dostałam skierowanie do poradni chirurgii stomatologicznej, bo okazało się, że ząb jest co prawda zdrowy, ale problemem jest to, że nie ma gdzie rosnąć. Konieczne okazało się wycięcie dziąsła (brzmi drastycznie, wiem…).

Wróciłam więc do Torunia (najpierw czekając na mrozie 40 minut na autobus) i ruszyłam do regionalnego centrum stomatologii licząc, że uda mi się umówić na wizytę u chirurga w przeciągu max. 2 tygodni. Jaaaasne – najbliższy wolny termin to… wrzesień. Pojechałam więc do mojej ulubionej przychodni, gdzie również przyjmuje chirurg szczękowy i usłyszałam, że… dzwonić mam dopiero w poniedziałek, bo nie wiedzą czy będą wolne miejsca, a i nie są pewni czy ich umowa z NFZ obejmuje akurat ten zabieg. Aż żal to skomentować…

ząb mądrości

W desperacji udałam się do lekarza ogólnego, bo nie wyobrażałam sobie iść do pracy, skoro jeszcze bardziej spuchło mi dziąsło, a i pojawił się lekki szczękościsk… I tak oto skończyłam z tygodniowym L4, z zaleceniem, aby z dziąsłem postępować tak samo jak przez ostatni tydzień oraz terminem wizyty u chirurga ustalonym na wrzesień.

To chyba nawet przebiło sytuację, gdzie 1,5 roku temu usłyszałam od dentystki, że „ona może jedynie usunąć bolący mnie ząb, bo NFZ refunduje leczenie kanałowe wyłącznie zębów przednich”. Skończyło się na tym, że aby ząb uratować musiałam leczyć go prywatnie wydając na to ponad 200 zł (a usunąć go mogłam za free – gdzie tu logika?!)…

Podobało się? Podaj dalej: