dorosła

Kiedy matka nie pozwala matce dorosnąć…

Od lat uwielbiam spędzać czerwcowe wieczory na podziwianiu zachodów słońca i rozkoszowaniu się chwilą. Kiedy jeszcze prowadziłam papierowy pamiętnik, spędzałam ten czas również na spisywaniu swoich przemyśleń i planów na przyszłość…

Jestem teraz na tym etapie życia, który lata temu wydawał mi się czymś wspaniałym. W wieku 24 lat miałam rozpocząć nowe dorosłe życie – byłam pewna, że właśnie wtedy wyprowadzę się z domu, założę własną rodzinę i będę spełniać się w pracy, która da mi ogromną satysfakcję. Tymczasem życie miało wobec mnie zupełnie inne plany…

dorosła

Jestem co prawda mamą, ale… nie mam żadnych szans na usamodzielnienie się. Przynajmniej dopóki mieszkam z moją mamą, a wyprowadzka (chociażby ze względów finansowych) w ogóle nie wchodzi w rachubę. Z mojego punktu widzenia mieszkanie z rodzicem jest gorsze od wynajmu – nic w domu nie zależy ode mnie, przez moją mamę jestem traktowana na równi z Synusiem eM (w sensie praw, bo obowiązków mam więcej). Ba, nawet wychowywanie dziecka MUSZĘ konsultować z moją mamą, bo przecież wciąż mieszkam pod jej dachem i ze względu na swoją pracę jestem od niej zależna (bo inaczej kto by mi odbierał dziecko z przedszkola, kiedy pracuję na drugą zmianę?). To bywa strasznie dołujące, kiedy na każdym kroku słyszę, że wszystko w domu i przy dziecku robię nie tak, jak powinnam… Poza tym Synuś eM wykorzystuje sytuację i często nie da się nad nim zapanować. Kłania się tu brak konsekwencji – dobrze o tym wiem, ale co zrobić, kiedy babcia na każdym kroku podważa autorytet mamy? Na mnie wymuszanie czegokolwiek płaczem nie działa, ale za to babcia zrobi wszystko, aby dzieć nie płakał, bo co pomyślą sąsiedzi? Jestem więc zawsze tą złą, która wszystkiego zabrania, która nakłania młodego do samodzielności (przecież on ma dopiero 7 lat!), aż wreszcie tą, która ma po prostu inne (GORSZE!) poglądy na wychowywanie dziecka. Na nic zdają się moje tłumaczenia, że to JA jestem mamą, że jestem już dorosła i mogę sama decydować o sobie i swoim życiu… Czasem nie wytrzymuję i mówię wprost, że nie chcę popełniać tych samych błędów wychowawczych, co moja mama.

zakaz

Ja nie pozwolę – babcia pozwoli i jeszcze wynagrodzi dziecko za to, że mama była dla niego niedobra.

Ja pozwolę – babcia zrobi awanturę, że przecież tak nie można!

Ostatnio usłyszałam nawet, że kiedy moje 7-letnie dziecko śpi to ja, jako matka, powinnam nad nim czuwać, a nie siedzieć przy komputerze albo czytać książkę. Bo przecież może się zakrztusić, zadławić, albo… zakaszleć. Normalnie wszystko mi opadło (no, może poza cyckami, bo one już od kilku dobrych lat wiszą mi do kolan :P ). Ja rozumiem czuwać nad niemowlakiem, ale żeby tak chuchać na zdrowe, kilkuletnie dziecko? Dodam jeszcze, że zdaniem mojej mamy (która pracuje od zawsze) nie powinnam w ogóle pracować, bo przez to zaniedbuję dziecko (ale żeby było ciekawiej, to powinnam równocześnie sama je utrzymywać).

Tak więc… Jak przedwcześnie osiwieję albo wyląduję w wariatkowie to będziecie wiedzieć dlaczego :P

Podobało się? Podaj dalej: