chinosy

Chinosy vs. nachosy

Nie jestem blogerką modową, obowiązujące trendy to dla mnie czarna magia. Tak jak i nazwy poszczególnych części garderoby – ostatnio uświadomiłam to sobie czytając tekst Marleny o chłopięcych spodniach – dla mnie dzielą się one na takie z krótkimi, albo z długimi nogawkami… no i ewentualnie na jeansowe i dresy (więc jeśli chodzi o chinosy to kojarzą mi się co najwyżej z nachosami, sorry).

Wracając jednak do tematu mody dziecięcej – wychodzę z założenia, że dziecku ma być przede wszystkim wygodnie, a kupowanie drogich ubrań według mnie nie ma żadnego sensu, bo przecież maluch i tak raz dwa z nich wyrośnie (inna bajka jeżeli potem sprzedaje się te ubranka lub jeśli zostawia się je dla młodszej pociechy – wtedy można poszaleć).

moda

Uwielbiam zakupy w SH (chociaż od kilku tygodni jest mi do nich nie po drodze, ale za to w szafie mam zapas używanych ubrań na wyrost, więc tragedii nie ma), kupowanie na wyprzedażach i w outletach. Ostatnio robiłam porządki w szafie eM i odłożyłam masę rzeczy dla mojego kuzyna (jest młodszy od Mateusza, więc nasze ubranka trafiają do niego). Wydawało mi się, że po tych czystkach młody nie będzie miał co na siebie włożyć, więc zaliczyłam mały shopping (na tyle mały, że teraz nie mam gdzie tego wszystkiego upchnąć), a na koniec zrobiłam podsumowanie.

Okazało się, że eM ma w swojej szafie m.in.:

31 bluzek z krótkim rękawem

31 bluzek i sweterków z długim rękawem

7 bezrękawników

3 białe koszule (1 na krótki rękaw i 2 na długi)

13 bluz

5 kurtek (1 zimowa i 4 wiosna/jesień)

20 par krótkich spodenek

10 par długich spodni

Przesadziłam z zakupami czy wszystko ze mną w porządku?

Jakie są Wasze „stany magazynowe”?

Podobało się? Podaj dalej: