Majówka

Względem tegorocznej majówki miałam duże oczekiwania, ale niestety nie udało nam się spędzić jej równie atrakcyjnie jak rok temu (relacja TUTAJ i TUTAJ). Po pierwsze niezbyt dopisała pogoda, a po drugie – program toruńskich imprez nie zrobił na nas wrażenia. Zresztą na sobotę i niedzielę zostałam zagrafikowana w pracy…

Początkowo mieliśmy więc w ogóle nie ruszać się z domu, ale… zachciało nam się lodów. A nie od dziś wiadomo, że w Toruniu najlepsze lody są od Lenkiewicza (eM uwielbia zwłaszcza ciasteczkowe). Przechadzkę po Starówce popsuł nam deszcz, ale to nie zmienia faktu, że i tak nie mogło zabraknąć standardowego zdjęcia pod pomnikiem Kopernika :)

majówka

Nie zabrakło też relaksu i zabaw w domowym zaciszu – wspólna zabawa klockami Lego to jest to, co oboje lubimy najbardziej. Poza tym eM doskonalił się w strzelaniu z łuku (zrobionym własnoręcznie przez naszego wujka!) i muszę przyznać, że radził sobie z tym o niebo lepiej niż ja…

majówka

A w niedzielę okazało się, że załamanie pogody (które zepsuło nam majówkę na Starówce) przyniosło ze sobą również choróbsko i w efekcie oboje z eM męczymy się teraz z katarem. Teoretycznie powinnam teraz narzekać, ale z drugiej strony… Jeśli wychorujemy się teraz, to choróbsko nie dopadnie nas przed Blogowym WOW (odpukać w niemalowane) :)

P.S. A do 5. urodzin bloga jeszcze tylko 26 dni… :)

Podobało się? Podaj dalej: