angry birds film

„Angry Birds Film”, czyli nieloty w akcji

Dawno, dawno temu zainstalowałam na tablecie pierwszą aplikację z serii „Angry Birds”. Od tamtej pory przez nasz tablet, smartfon i komputer przewinęło się wiele gier ze „Wściekłymi Ptakami” w roli głównej, które umilały czas zarówno eM jak i mnie. Nic więc dziwnego, że pod koniec maja wylądowaliśmy w kinie na pełnometrażowym filmie „Angry Birds”.

Przyznam szczerze, że o ile wcześniej spędziłam wiele godzin na rozgrywkach, o tyle o samych ptakach nie wiedziałam nic (poza tym, że walczą ze świniami, mają supermoce i generalnie kochają ryzyko – ja w życiu nie pozwoliłabym wystrzelić się z procy, chociaż nie ukrywam, że czasem mam ochotę zrobić to z eM). Tajemnicą było dla mnie skąd wzięły się świnie oraz dlaczego popadły w konflikt z nielotami.

angry birds film

Fabuła, czyli „łot de ptak”?

Głównym bohaterem filmu jest Red, czyli czerwony ptak, który cierpi na notoryczny PMS i ewidentnie nie radzi sobie z własnymi emocjami (just like me!). W normalnym świecie pewnie byłby jednym z wielu, ale na swoje nieszczęście żyje na rajskiej wyspie zamieszkiwanej przez wiecznie uśmiechnięte i zadowolone ze swojego życia ptaki, które od zawsze naśmiewają się z naszego czerwonego bohatera. Po kolejnej wywołanej awanturze Red zostaje skierowany przez sąd na terapię kontrolowania gniewu i tam poznaje inne ptaki – m.in. Chucka (just like eM!) i Bombę, którym również daleko do ideału.

I pewnie po zakończonej terapii wszyscy żyliby długo i szczęśliwie, gdyby nie to, że pewnego dnia u wybrzeży wyspy pojawił się statek zielonych świnek. Na pozór bardzo przyjaźnie nastawionych, a w rzeczywistości mających przebiegły plan podbicia ptasiej wyspy i skonsumowania wszystkich jajek.

angry birds film

Co dzieje się dalej? Tego dowiecie się po obejrzeniu animacji – ja w tym momencie zamilknę na temat fabuły :)

Moje wrażenia

Szczerze mówiąc (pisząc?), spodziewałam się, że bajka zrobi na mnie mniejsze wrażenie. Wiecie jak to jest – „Angry Birds” jest maszynką do zarabiania pieniędzy i byłam przekonana, że animacja będzie bardziej zrobiona na odwal, bo hajs przecież i tak będzie się zgadzał… A tu zonk – animacja pełna wartkiej akcji, śmieszne sytuacje i dialogi (chociaż nie wszystkie skierowane do dzieci, ale to już norma od czasów „Shreka”) oraz ptaki, które są „jakieś” i mają pazur. Mała dygresja z mojej strony – nie ma nic gorszego niż główny bohater, który jest „rozmemłany”, a fejm zdobywa tylko dla tego, że „ma tę moc” i pięknie śpiewa (sorry, Elsa!).

angry birds

Poza tym „Angry Birds Film” niesie za sobą przekaz, który moim zdaniem jest bardzo ważny – „to, że się do ciebie uśmiechają, nie znaczy, że cię lubią”. Miła odmiana po tych wszystkich cukierkowych filmach, gdzie wszyscy się nawzajem kochają i są gotowi wskoczyć za sobą w ogień, a które nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Generalnie do niczego nie można się przyczepić, ale uważam, że mimo wszystko „Angry Birds Film” nie wnosi do kinematografii nić świeżego. Gdyby nie popularność gier z tej serii to dzieciaki pewnie szybko zapomniałyby o „Wściekłych Ptakach”…

Ocena końcowa

eM był filmem zachwycony, a i ja świetnie się bawiłam podczas seansu w kinie. Tak więc z czystym sumieniem polecamy i zachęcamy do wysnuwania własnych wniosków po obejrzeniu filmu!

angry birds film

Podobało się? Podaj dalej: