Męska logika

Męska logika i inne dialogi

Mieszkanie z dwoma mężczyznami pod jednym dachem bywa bardzo ciekawym doświadczeniem (ach, ta męska logika!)… Dzięki temu bywa jednak zabawnie i co jak co, ale na pewno nie mogę narzekać na brak wrażeń… i materiałów na kolejne wpisy w ramach cyklu „Rodzinne dialogi” :)


Męska logika, czyli jak “poprawić” kobiecie humor:

– Za trzy miesiące skończę trzydzieści lat… Połowa życia za mną!
– Nooo, ale sama pomyśl – ile jeszcze przed tobą! Menopauza, osteoporoza, pierwsza kłótnia małżeńska, pierwsze kryzysy małżeńskie…


Rozwód wisi w powietrzu:

– Kochanie, oświadczam, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie ci do głowy dodać do czegokolwiek zielony groszek to to się skończy rozwodem.
– Zapamiętam. Chociaż nie myślałem, że to będzie aż takie proste w realizacji.


Wyznanie miłości:

– Rodzynki w serniku! Czy ty nie przesadzasz?!
– Ale sernik BEZ rodzynek?
– A nie wystarcza ci, że już ci wyznaję miłość zgodą na kukurydzę w gyrosie chociaż jej nie cierpię?


Niedziela wieczór, dzieć szykuje się do szkoły po prawie miesiącu wolnego:

– Mati, jak idzie ci czytanie lektury?
– Yyyy, jeszcze jej nie wypożyczyłem. No wiesz, był strajk, a przed strajkiem nie zdążyłem.
– A czy wiesz, że w Warszawie są jeszcze inne biblioteki?
– No wiem, ale tam mogłoby być jakieś inne tłumaczenie, więc wolę poczekać i iść do szkolnej biblioteki.
– Młody, nie przesadzaj. Jeśli byłyby jakieś różnice w tłumaczeniu to dotyczyłyby drobiazgów.
– Ale…
– Mati, a co to w ogóle za lektura? I w jakim języku był oryginał?
– “Ten obcy”… Po polsku…


Rozmawiam z eM o powodziach i ich skutkach:

– To ja już wiem dlaczego w Polsce drogi są takie dziurawe i czemu nic z tym nie robią!
– Dlaczego?
– Bo jak przychodzi powódź to wtedy w te dziury wlewa się woda i mniej jej stoi na przykład na ulicach.
– Wiesz… w sumie to twoja teoria ma sens.
– No tak! W Tokio mają specjalny podziemny system przeciwpowodziowy, a my mamy dziurawe drogi.

Coś czuję, że za wysnucie tej teorii eM ma szanse na karierę w Ministerstwie Infrastruktury…


Jadę autobusem, obok mnie siedzi dwóch panów. Na kolejnym przystanku wsiada tata z dwójką dzieci, na oko 5-latką i 4-latkiem. Miejsc siedzących nie ma, więc panowie postanowili ustąpić dzieciom i wstali ze swoich siedzeń. Odzywa się tata:

– Dzieci, co się mówi?
– Yyyyy, do widzenia?

Podobało się? Podaj dalej: