Polska mlekiem i miodem płynąca

Polska mlekiem i miodem płynąca

Przez ostatnie 4 lata nasze życie totalnie się zmieniło i w 2015 roku nawet nie podejrzewałabym, że wszystko może nam się tak poukładać – przeprowadzka do Warszawy, lepsze zarobki, zmiana samochodu, dodatkowe zasilenie domowego budżetu w postaci 500+ na eM i kilka innych projektów, o których pewnie już niedługo będę mogła powiedzieć głośno… Żyć nie umierać!

Ktoś mi powie, że mam za co dziękować partii rządzącej, jednak ja wychodzę z założenia, że sami sobie na to wszystko zapracowaliśmy – tyrając czasem nawet i po kilkanaście godzin na dobę. Nic nie spadło nam z nieba, nic nie dostaliśmy od bezdomnego pana Stanisława z Warszawy, więc jeśli już komuś mamy dziękować to tylko sobie nawzjem i naszym bliskim, którzy byli przy nas i wspierali nas przez ostatnie lata.

Ok, dostałam jeszcze 500+, ale co z tego skoro i tak muszę płacić za prywatną opiekę medyczną, aby miesiącami nie czekać na wizyty u specjalistów? Co z tego, że 500+ dostała moja znajoma skoro na skutek reformy edukacji musiała zapisać swoją córkę do prywatnego liceum, bo młoda nie dostała się do miejskiego? Druga koleżanka z kolei musiała zapisać syna do prywatnego żłobka – w publicznej placówce zabrakło dla nich miejsca, a do pracy po macierzyńskim musiała wrócić, aby było ją stać na spłacanie kredytu na zakup mieszkania. Pomyślcie też o tym jak bardzo wzrosły ceny na przestrzeni ostatnich lat… Dzisiaj mam 500 zł, kilka lat temu ich nie miałam, a jednak jakimś cudem to właśnie teraz wydaję na życie więcej… Magia?

Kto mi daje, kto zabiera…

Nie jestem człowiekiem, którego da się przekupić kiełbasą wyborczą – zwłaszcza, że zą tę kiełbasę zapłacono i z mojej, i z Waszej kieszeni. Nie dostałam nic od państwa, bo nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze – rząd dał mi to, co zabrał innym i to nie podlega dyskusji. Pytanie tylko czy nie byłoby lepiej, gdyby te środki poszły na inne, bardziej naglące potrzeby?

Przed wyborami często słyszałam słowa: “Nie idę zagłosować, bo przecież i tak nikt mi nic nie da”. W odpowiedzi zawsze powtarzałam: “Ale tu nie chodzi o to, żeby ci coś dać! Ty musisz zadbać o to, żeby ci jeszcze więcej nie zabrali!”. Zwłaszcza, że zabrać mogą nam sporo – pieniądze, godność, wolność wyboru i inne podstawowe prawa człowieka. Szkoda tylko, że mało kto o tym pamięta na co dzień…

Setki tysięcy Polaków nabijają się z tego jak od kilku lat TVP cenzuruje wiadomości i przedstawia nam każdego dnia alternatywną rzeczywistość. Przez ostatnie 4 lata jako naród wielokrotnie wychodziliśmy na ulice – były czarne protesty, były narzekania na reformę edukacji, był strajk rodziców niepełnosprawnych dzieci i strajk nauczycieli… I co? I nico.

Opozycja – niby jest, ale jej nie ma

Obecne wyniki wyborów to również zasługa opozycji. Gdzie ona była, kiedy miliony Polaków jasno dawały znać, co im się nie podoba i jakie mają oczekiwania? Gdzie była opozycja ze swoim programem w trakcie kampanii wyborczej? Nie oglądam TVP, nie jestem zwolenniczką PiSu (a wręcz unikam czytania o nich, co by nie podnosić sobie ciśnienia), a jednak o ich programie wyborczym wiedziałam sporo. Program opozycji? Ponoć jakiś mieli, ale ja pamiętam tylko straszenie ludzi PiSem.

Nie jestem specjalistką od PR-u, ale z pracy w call center pamiętam główną zasadę: “Sprzedawaj nasze usługi mówiąc o naszych korzyściach i absolutnie nie wspominaj źle o konkurencji, bo wszystko co powiesz będzie świadczyło o tobie”. Coś w tym jest, bo jak pracownik mojego wieloletniego operatora telefonii komórkowej zasugerował, że inny operator jest złodziejem i oszustem, to skończyło się na wypowiedzeniu umowy i przejściu do konkurencyjnej firmy, w której wówczas pracowałam (i w której właśnie zabronione było mówienie źle o konkurencji).

Co więc z ludźmi, którzy chcą zagłosować na opozycję, ale nie mają na kogo? Ja sama jestem jedną z tych osób i strasznie ubolewam, że w tym roku podczas głosowania zmuszona byłam głosować na byle kogo, byleby nie na PiS. Serio, wolałabym rozegrać to inaczej i świetnie rozumiem tych, którzy woleli oddać swój głos na kogoś, kto przynajmniej ma na siebie jakiś pomysł. Gdyby nie to, że moje poglądy totalnie wykluczają się z wizją PiSu, to pewnie sama bym tak zrobiła…

Opozycja od dawna nie robi nic, aby przekonać do siebie ludzi i to jest mega słabe. Michał Górecki już w zeszłym roku zwracał uwagę na to, że w Polsce opozycja niby jest, ale tak naprawdę jej nie ma (wpis Michała: „Gdzie jest opozycja?!”) i ja się z tym w 100% zgadzam. Szkoda tylko, że mijają miesiące, a oni dalej nie ogarniają, że z ich działaniami coś jest nie tak…

Mam jednak cichą nadzieję, że za cztery lata w końcu będę mogła zagłosować na kogoś, a nie przeciwko komuś.

Podobało się? Podaj dalej: