chcesz być koronasceptykiem

Chcesz być koronasceptykiem? To sobie bądź, ale z dala ode mnie i moich bliskich.

Od początku pandemii minęło już ponad pół roku. Wiosną bardziej przejmowałam się całą tą sytuacją związaną z koronawirusem, bo była dla mnie nowością. Teraz jestem o wiele bardziej oswojona z zaistniałą sytuacją, wciąż jednak pamiętam o tym, aby zachowywać dystans społeczny, nosić maseczkę i dezynfekować ręce.

Dlaczego to robię? Bo zdaję sobie sprawę z tego, że za cyferkami w podawanych statystykach stoją prawdziwi ludzie i nie wszystkim z nich będzie dane doczekać czasów “po pandemii”. A ja nie chcę mieć w tym swojego udziału…

Wkurzają mnie Ci wszyscy influencerzy, blogerzy i youtuberzy, którzy biegają po galeriach handlowych z maseczkami zakrywającymi jedynie usta albo – o zgrozo! – bez jakiejkolwiek osłony i bez żadnych oporów relacjonują to w internecie. Jaki przykład dają oni swoim obserwatorom, a często również swoim dzieciom?

Wkurzają mnie wszechobecne na grupach i forach porady dotyczącego tego, jak postępować z sanepidem kontaktującym się ws. kwarantanny, aby “nie kiblować w domu”. Ktoś zadaje pytanie: “Co zrobić? Dyrekcja szkoły mojego dziecka poinformowała nas, że od dzisiaj jesteśmy na kwarantannie i mamy czekać na telefon z sanepidu”, a większość komentarzy stanowią rady jak obejść system…

Wkurzają mnie ludzie, którzy na wiadomość, że ktoś, z kim mieli styczność jest zarażony koronawirusem proszą, żeby nie podawać ich nazwisk do sanepidu, bo nie chcą trafić na kwarantannę. Żeby jeszcze chcieli się przy tym izolować we własnym zakresie… Ale nie, na ogół nie chcą iść na kwarantannę, bo w planach mają wyjazd albo imprezę rodzinną.

Chcesz być koronasceptykiem? To sobie bądź, ale z dala ode mnie i moich bliskich.

Nie wiem jak na koronawirusa zareagowałby mój organizm. Nie wiem jak czuliby się moi bliscy, zwłaszcza, że mój narzeczony każde nawet najmniejsze przeziębienie przechodzi bardzo źle (a uwierzcie mi – nie jest typem faceta, który przy temperaturze 36,9 spisuje testament). Nie wiem, czy nie przekazałabym choroby dalej. Wiem jednak, że nie chciałabym obecnie zobaczyć z bliska jak działa system opieki medycznej.

Nie twierdzę przy tym, że rząd ze swoimi działaniami postępuje w 100% słusznie. Wręcz przeciwnie – czasem mam wrażenie, że co jakiś czas wrzucają do bębna listę obostrzeń i w życie wcielają te, które akurat wylosują. Zdarza się, że brakuje tam logiki, że pewne decyzje są podejmowane za późno, a inne pomysły są, za przeproszeniem, totalnie wzięte z dupy. Od czwartku zastanawiam się na przykład, dlaczego moje dziecko ma dalej chodzić do szkoły skoro mam świadomość, że nie jest w niej możliwe zachowanie dystansu pomiędzy uczniami. Czy nie byłoby lepiej, gdyby naukę zdalną wprowadzono również dla uczniów klas 7-8, żeby młodszym dzieciakom stworzyć w szkołach chociaż odrobinę większą i przez to bezpieczniejszą przestrzeń?

Co z nami będzie?

Zastanawiam się, co nas wszystkich czeka w najbliższych miesiącach. Czasem łapię się na tym, że nie pamiętam już, jak to jest wyjść z domu bez maseczki. Oglądam filmy i zastanawiam się jak to możliwe, że nikt w komunikacji miejskiej nie ma zakrytych ust i nosa i w ogóle jak to możliwe, że autobus jest aż tak zatłoczony?

Czy my kiedyś wrócimy do tego, co było, czy raczej czeka nas wszystkich zupełnie nowa rzeczywistość? Co o tym wszystkim myślicie?

Podobało się? Podaj dalej: