Wrześniowe rewolucje, czyli powiększenie rodziny
Kiedy pisałam podsumowanie sierpnia wydawało mi się, że kolejny miesiąc będzie dla mnie bardziej łaskawy i przyniesie ze sobą upragniony odpoczynek i czas dla siebie.
Kiedy pisałam podsumowanie sierpnia wydawało mi się, że kolejny miesiąc będzie dla mnie bardziej łaskawy i przyniesie ze sobą upragniony odpoczynek i czas dla siebie.
Wakacje, wakacje i po wakacjach… A najgorsze jest to, że sierpień minął w mgnieniu oka i w sumie mam wrażenie, że w ogólnym rozrachunku umknęło mi gdzieś kilkanaście sierpniowych dni…
Dopiero co eM odbierał świadectwo ukończenia piątej klasy, a tu już mamy sierpień… Oznacza to, że lipiec minął niewiadomo kiedy, zwłaszcza, że przez pół miesiąca oboje z moim narzeczonym byliśmy na urlopie…
Dacie wiarę, że za nami już pierwsza połowa roku?! A skoro kolejny miesiąc dobiegł końca to pora na kolejny wpis z cyklu “Miesiąc w obiektywie”.
Maj to od zawsze jeden z moich ulubionych miesięcy. O ile po zimie cały świat budzi się do życia wraz z nadejściem pierwszych cieplejszych dni, o tyle ja – wraz z nadejściem majówki :)
Mówią, że „kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata”. W tym roku mam jednak wrażenie, że jest zupełnie inaczej i lato już w kwietniu rozgościło się u nas na dobre. Tym samym mam o wiele więcej energii i chęci do życia, a poza tym razem z eM spędzamy więcej czasu na świeżym powietrzu.
Muszę przyznać, że do podsumowania marca zabierałam się jak pies do jeża. Wynika to z faktu, że był to kolejny miesiąc, kiedy nie potrafiłam zwolnić i powiedzieć sobie “stop”. Chyba już pora ostatecznie się pogodzić z tym, że w Warszawie tempo życia jest zupełnie inne niż w Toruniu…
Drugi miesiąc roku 2018 już za nami, a tym samym najwyższa pora na kolejny wpis z cyklu „Miesiąc w obiektywie”.
Pierwszy miesiąc roku 2018 właśnie dobiegł końca, więc pora na kolejny „Miesiąc w obiektywie”.
Koniec grudnia, koniec roku. Dopiero co opublikowałam na blogu podsumowanie roku 2017, ale nie byłabym sobą, gdybym nie przygotowała grudniowego „Miesiąca w obiektywie”.
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale ze zdumieniem odkryłam, że mamy dziś 1. grudnia, a to oznacza, że listopad przemknął gdzieś niepostrzeżenie, bo przecież dopiero co witałam razem z Wami październik…
Za nami dziesiąty miesiąc roku 2017, a zarazem nasz czwarty miesiąc w Warszawie… Pora więc na comiesięczne podsumowanie, czyli „Październik w obiektywie”.