Kończy się rok 2021 i kończy się też pewien etap w moim życiu.
Kiedy w maju 2009 roku zakładałam bloga, nie myślałam o tym, że dzięki temu poznam tyle cudownych osób i przeżyję tyle wspaniałych chwil. To było piękne 12 lat mojego życia, pora jednak zakończyć tę przygodę zwaną blogowaniem…
Być może ktoś z Was zapyta: dlaczego? Problem w tym, że na to pytanie nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć. Wpływ na moją decyzję miało bardzo wiele czynników – począwszy od braku czasu, a kończąc na zmianie życiowych priorytetów. Przestałam się już oszukiwać, że w końcu znajdę czas na pisanie, a i dopadło mnie tak zwane wypalenie… Po ponad 12 latach nie mam dalszego pomysłu na bloga, a samo pisanie przestało mi sprawiać przyjemność…
Czy znikam na zawsze? Nie wiem. Nie wykluczam, że kiedyś w przyszłości wrócę do pisania. Jednak dzisiaj – po tylu wspólnie spędzonych latach – nie chcę Was zostawiać bez słowa pożegnania. Przez ostatnie 1,5 miesiąca sporo myślałam o dalszych losach bloga i podjęcie ostatecznej decyzji nie było łatwe. W końcu jednak uznałam, że nie mogę już dłużej pojawiać się i znikać, a skoro brakuje mi czasu i chęci na dalsze prowadzenie bloga to wyjście jest tylko jedno…
Co dalej z Frontem Domowym?
Żegnam się z blogiem, ale hosting i domena będą działać dalej. 200 zł rocznie to nie jest majątek, a i ja sama nie wyobrażam sobie, że miałabym się z tym miejscem rozstać na zawsze… Niech będzie ono pamiątką dla mnie, dla mojego syna i dla Was.
Fanpage Front Domowy na Facebooku prawdopodobnie przestanie działać. Nie chcę go usuwać, ale raczej nie spodziewajcie się tam nowych treści. Jeśli jednak się stęsknicie – śmiało możecie napisać do mnie wiadomość.
Konto @frontdomowy na Instagramie pozostaje aktywne i to tam będziecie mogli mnie spotkać najczęściej. Żeby jednak było jasne – nie przerzucam się na bycie zawodową instagramerką :)
Podziękowania
Na koniec chcę Wam wszystkim i każdemu z osobna podziękować za te kilkanaście lat. Może zabrzmi to banalnie, ale gdyby nie Wy i Wasze wsparcie, to ja nie byłabym dzisiaj tym, kim jestem. Dziękuję za każdą chwilę spędzoną na blogu, za wszystkie komentarze i maile oraz za te mniej lub bardziej przypadkowe spotkania na żywo.
Pozdrawiam,
Kasia