Październik już za nami, pora więc na podsumowanie miesiąca. Miesiąca, w którym po raz pierwszy od dawna miałam poczucie, że sporo racji jest w tych wszystkich memach, które pokazują, że po trzydziestce boli… wszystko.
Październik we wspomnieniach
Zaczęło się sympatycznie – imprezą weselną znajomych w… pubie. To moje pierwsze wesele tego typu, w którym brałam udział i mega mi się podobało! Dwa tygodnie później odwiedzili nas przyjaciele, zrobiliśmy mini domówkę i również było bardzo fajnie.
Tyle, że w międzyczasie bolało mnie wszystko. Październik powitałam nagłym bólem zęba. Na pogotowiu stomatologicznym zostawiłam kupę pieniędzy, a do domu wróciłam z antybiotykiem, bo doszło do zapalenia okostnej. Po tygodniu – wdało mi się małe zakażenie w miejscu, w którym miałam podawane znieczulenie. A kiedy doszłam już do siebie – tym razem wysiadł mi kręgosłup. Przez kilka dni pracowałam niemal wyłącznie w pozycji leżącej i nawet wstawanie do toalety było niezłym wyzwaniem. Potem z kolei były ciągłe migreny i ból głowy, na który nic nie pomagało… Nieźle, prawda?
No i na koniec nie mogę nie wspomnieć o tym, że w październiku powiększyła nam się rodzina – doczekaliśmy się młodych krewetek! :)
Październik na Netflixie
W tym całym październikowym umieraniu z bólu ratowało mnie oglądanie seriali. “Squid game”, “Sprzątaczka” i “Superstore” to zestaw, który ratował mi życie, kiedy jedyną rzeczą, którą mogłam robić w wolnym czasie było leżenie na kanapie. No i ostatnie odcinki „Skazanej”, o której pisałam Wam już i na blogu, i na fanpagu :)
Październik w obiektywie
Mała krewetka i wieczór z Netflixem :)
Czy eM będzie ratownikieM?
PMS Squad, czyli Pusia, Misiek i Stefan :)
Październik na YouTubie
W minionym miesiącu męczyłam na okrągło dwa kawałki. I już zdradzę, że muzyczna dobra passa trwa, bo od kilku tygodni czuję sie pod tym względem dopieszczona zarówno przez Matę jak i Sanah. Wiem, to dość ciekawe połączenie ;)
A Wam jak minął październik?