Bycie mamą 8-latka w wieku 25 lat jest trudne. Serio – bycie mamą niemowlaka w wieku 17 lat było dla mnie o wiele łatwiejsze niż wychowywanie syna teraz.
Z czego to wynika?
Z jednej strony teraz jestem bardziej świadoma tego, w jaki sposób powinnam wychowywać swoje dziecko. Z drugiej – eM wie coraz więcej o życiu, zauważa moje błędy i powoli przestaję być dla niego największym autorytetem. A prawda jest taka, że ja też jeszcze niewiele wiem o dorosłym życiu, więc wszystkie kolki, ząbkowanie i zarwane noce mogą się przy tym schować…
Poza tym właśnie teraz odczuwam silny instynkt macierzyński. Co prawda kolejnych dzieci nie planuję (tyle, że młodego też nigdy nie planowałam pfff…), ale dopiero od niedawna czuję, że dorosłam do bycia matką. Smutno mi z tego powodu, że tak na prawdę nigdy nie mogłam upajać się swoją ciążą, oczekiwaniem na dziecko, a potem – pierwszymi chwilami we dwójkę. Od samego początku kochałam swoje dziecko, ale… zawsze czułam, że to nie jest właściwy moment na macierzyństwo. W moim przypadku nie było wizyt u lekarza, wpatrywania się z zachwytem w rosnący brzuch albo w zdjęcia z USG, kupowania wyprawki dla maluszka… A zamiast przygotowywać się do porodu – przygotowywałam się do kolejnych sprawdzianów w szkole („Wszelkie wspomnienia są złudne…”).
Trochę też przerażają mnie te wszystkie błędy, które popełniałam przez pierwsze lata życia Mateusza. Gdybym wtedy wiedziała o byciu matką tyle, co wiem teraz to na pewno walczyłabym o to, aby dłużej karmić młodego piersią (Hafija!), spacerów z wózkiem nie traktowałabym jako kary i generalnie – poświęcałabym swojemu dziecku więcej czasu.
Tylko nie zrozumcie mnie źle… W dalszym ciągu nie żałuję, że zostałam nastoletnią mamą (bo dzięki temu jestem tym, kim jestem i mam cudownego syna), jednak wolałabym przeżywać to teraz, bardziej świadomie. I chociaż teraz staram się ze wszystkich sił, to jednak nic nie wróci mi tych straconych chwil i wspomnień, których nie mam. Moim problemem nie jest to, że przez wczesne macierzyństwo coś mnie w życiu ominęło (o byciu nastoletnią matką pisałam TUTAJ) – spojrzałabym na to raczej z drugiej strony – mój brak doświadczenia życiowego pozbawił mnie wielu uroków macierzyństwa.