Teen Mom Poland

Program „Teen Mom Poland” jeszcze przed emisją pierwszego odcinka wzbudził wiele kontrowersji. No cóż – taka na pewno była amerykańska wersja programu, więc i po polskiej można spodziewać się wszystkiego. Inna sprawa, że na rzeszę ludzi słowa „nastoletnia matka” działają niczym czerwona płachta na byka albo wpływają na jakieś zaćmienie umysłu (bo inaczej ich toku myślenia nazwać nie można)…

nastoletnia matka

Mateusza urodziłam niecały miesiąc po 17. urodzinach. Teoretycznie jestem szczęściarą, bo ani mama nie wyrzuciła mnie z domu, ani dyrekcja szkoły nie zasugerowała, żebym poszukała szczęścia gdzieś indziej. Na swój poród też nie mogę narzekać, bo na porodówce nikt nie traktował mnie jako pacjentkę drugiej kategorii. Pamiętam, że razem ze mną na oddziale leżała jeszcze młodsza dziewczyna, która tak bardzo bała się porodu siłami natury, że lekarz sam z siebie zaproponował jej CC, bo najzwyczajniej w świecie było mu jej żal…

Ale była też druga strona medalu…

Kiedy w 8. miesiącu ciąży przyjmowano mnie na patologię ciąży to jedna położnych była oburzona tym, że śmiałam wyjść do toalety nikogo o tym nie informując. Jej słowa: „Młoda dziewczyna, to skąd ja mogłam wiedzieć czy ona nie poszła urodzić w kiblu i spuścić dziecko w toalecie?”.

Kiedy wróciłam z maleńkim Mateuszem do domu i odwiedziła nas położna z wizytą patronażową, oburzyła się, że moja mama jakby nigdy nic poszła do lasu na grzyby i zostawiła mnie samą z dzieckiem. No bo przecież miałam 17 lat i mogłam zrobić maleństwu krzywdę…

Kiedy mówię komuś po raz pierwszy, że mam 25 lat i niespełna 8-letniego syna to często zapada krępująca cisza i ludzie nie wiedzą co powiedzieć. Przypuszczam, że podobnie reagowaliby na wyznanie, że „mam raka i kilka miesięcy życia przed sobą”…

nastoletnia matka

Każda matka (która ogarnia rzeczywistość) jest superbohaterką, ponieważ macierzyństwo to ogromne wyzwanie i odpowiedzialność. Nastoletnie matki mają jednak trudniej już na samym starcie. Ja sama nieraz miałam (i wciąż mam) wrażenie, że chociaż nie wiem jak bardzo bym się starała, to nigdy nie udowodnię innym, że sobie radzę jako matka. Zresztą pisałam o tym TUTAJ (ciąża w wieku nastu lat nie oznacza dożywotniego ubezwłasnowolnienia kobiety!).

Polska „teen mom” na każdym kroku jest zależna od innych. Niepełnoletnie mamy nie mają ŻADNYCH praw do swoich dzieci, bo nie mogą być ich opiekunami prawnymi. Zarówno nastoletnie matki jak i ojcowie nie mają szansy na samodzielne utrzymanie dziecka, zapewnienie mu dachu nad głową itd. Muszą mieć kogoś, kto da im wsparcie, aby z czasem mogli stanąć na nogi…

Od siebie dodałabym jeszcze pustkę dookoła (bo bardziej atrakcyjna jest kolejna impreza niż spotkanie z koleżanką, która dała się zakopać w pieluchach) oraz brak zrozumienia (nastoletnia matka nie ma już tylu wspólnych tematów z koleżankami, które matkami nie są… zwłaszcza, jeśli sytuacja zmusza do tego, aby pierwsze miesiące życia dziecka spędzić w domu, a nie w szkolnych murach) . I wisienka na torcie – zdarzały się sytuacje, że ktoś zrywał znajomość ze mną, bo to albo wstyd, albo jego rodzice byli temu przeciwni…

matka

Taka jest rzeczywistość dziewczyn z programu „Teen Mom Poland” i takie same problemy miałam swego czasu ja. Dla jednych to patologia, a dla innych… samo życie. Kiedy ma się naście lat to już wtedy świat jest wystarczająco skomplikowany, a co dopiero w sytuacji, kiedy ma się naście lat i jest się w pełni odpowiedzialnym za drugiego człowieka.

Ja wiem, że w ciążę zachodzi się na własne życzenie (no chyba, że ktoś nie wie skąd się biorą dzieci), ale warto docenić to, że nastoletnie matki PRÓBUJĄ sobie radzić z macierzyństwem. I to wcale nie jest tak, że robią to, bo nie mają innego wyjścia – zawsze można albo oddać dziecko do adopcji (i chwała za to, jeśli kobieta nie czuje się na siłach, aby sprostać wychowywaniu dziecka!), albo… usunąć ciążę (legalność legalnością, ale prawda jest taka, że dla chcącego to nic trudnego).

Czy miałam kiedyś wrażenie, że przez wczesne macierzyństwo coś mnie w życiu ominęło?

Zawsze powtarzam, że nikt nie dałby mi gwarancji, że bez dziecka miałabym w życiu łatwiej i przyjemniej. Że osiągnęłabym sukces i miała idealne życie. Wolę skupić się na tym, aby żyć chwilą niż tracić czas i energię na zastanawianie się „jakby to było”.

Podobało się? Podaj dalej: