madka

Madka i rodzinne dialogi

Pora na to, co tygryski lubią najbardziej, czyli brykanie nasze rozmówki. W dzisiejszym wpisie z serii „rodzinne dialogi” będzie (nieco) kontrowersyjnie i zdarzy mi się rzucić sucharem. Czy jesteście zatem gotowi na wstydliwe wyznania, nocne krzyki i… madkę?


Wstydliwe wyznania:

– Wiesz co?
– Co?
– Czasem tak myślę, że skoro tak bardzo zasmakował mi hummus, to stąd już tylko krok do zostania weganką, pokochania jazdy na rowerze i znalezienia sobie dziewczyny.
– Już nie przesadzaj!
– Wiem, że przesadzam… Ale nic nie poradzę na to, że w głowie wyświetla mi się taki ciąg skojarzeń.


Siedzę na kanapie, patrzę na eM bawiącego się z kotem i mówię:

– Kochanie, zobacz jakie te nasze dzieci są udane! Mają to w genach po mamusi!


Problemy pierwszego świata:

– Jeju, od jutra na naszej głowie wynoszenie śmieci… I sprzątanie kuwety…
– Nooo… Młody wyjedzie, a my zostaniemy. Nawet opcja zrobienia drugiego dziecka odpada, bo nie zdąży wyjść na świat przed powrotem eM i nie przejmie jego obowiązków.
– Fakt.
– To co, prosimy Pusię, żeby zaczęła sprzątać po kocie?


Zwierzenia mamy nastolatka:

– Nawet nie wiecie jak się cieszę, że eM jedzie na wycieczkę! Już pomijając nawet te wszystkie atrakcje dla młodego… Przy okazji i my sobie odpoczniemy (a akurat zbliża się nasza rocznica), a do tego młody jest jeszcze w takim fajnym wieku, że nie muszę się bać, że po tej zielonej szkole zostanę babcią!


M. szykuje się do weekendowego wyjazdu, a ja informuję eM, że na weekend zostajemy sami:

– Wiesz, M. na weekend wyjeżdża do Opola. A my zostaniemy tylko we dwójkę.
– Super! Nareszcie nie będą budziły mnie te hałasy!
– Yyyy, ale jakie hasłasy? Mati?
– No te krzyki.
– Ale jakie krzyki? O czym ty mówisz?
– O tym, że obiecałaś mi spać w sypialni. I już nie będę słyszał sąsiadów drących się przed blokiem ani trzaskania furtką.

A głupia matka już robiła rachunek sumienia :D


Początki Alzheimera?

– Mati, a dlaczego w łazience pali się światło?
– Bo właśnie sprzątam po kocie.
– A gdzie masz kuwetę?
– Zapomniałem!


#sucharalert (if you know what I mean):

– Kochanie, kot mi się wyślizgnął z rąk!
– Bogu dzięki, że w domu nie mamy żadnych progów!


Z pamiętnika matki ucznia:

– I znowu zaczął się rok szkolny…
– No, niestety…
– I znowu trzeba będzie pilnować, żeby młody rano wstał, żeby zjadł śniadanie, żeby odrobił lekcje, żeby spakował się do szkoły… Koniec udawania, że do godz. 17 jestem bezdzietna…

Wakacje, wracajcie!!!


Czytam poniższy status mojemu narzeczonemu (btw, z tym słowem jest tak, jak ze słowem „mąż” u Zwierza) i zastanawiamy się:

– Jak myślisz, w jaki sposób objawia się zazdrość u tego dziecka?
– Nie wiem… Może się przygląda i płacze?
– Noooo, albo przygląda się i się ślini z zazdrości.

Podobało się? Podaj dalej: