Gospoda Zbójnicka

„Gospoda Zbójnicka”, czyli góralskie klimaty w Warszawie

W minioną sobotę postanowiliśmy całą trójką wybrać się gdzieś na obiad. Tym razem szukaliśmy jakiejś fajnej restauracji na Białołęce (chociaż przyznam, że „Tramwaj 107” był naszym planem B) i poświęciliśmy na to dobrą godzinę, bo akurat jeśli chodzi o jedzenie to jestem bardzo wybredna :)

W końcu jednak znaleźliśmy „Gospodę Zbójnicką” i po przejrzeniu menu stwierdziliśmy, że musimy tam pojechać i sprawdzić, czy to miejsce faktycznie jest warte uwagi.

Gospoda Zbójnicka

Z zewnątrz budynek, w którym mieści się gospoda jest bardzo niepozorny i przyznam szczerze, że na dzień dobry poczułam się lekko rozczarowana. Zwykły budynek, jakich wiele? Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, no ale cóż… Wdrapaliśmy się na I pięto, a tam…

Lokal z klimatem! Drewniane stoły i krzesła, góralski wystrój i oświetlenie, które idealnie podkreślało charakter tego miejsca (przy okazji przepraszam za jakość zdjęć, ale cóż… nie chciałam psuć atmosfery błyskiem flesza). Po zajęciu stolika otrzymaliśmy nawet menu oprawione w drewno :)

Po złożeniu zamówienia na stół wjechało czekadełko – chrupki chleb, smalczyk i ogórki kiszone. Ja sama za smalcem raczej nie przepadam, ale tym razem skusiłam się na spróbowaniem i wcale nie żałuję. Z kolei eM zachwycał się chlebem i swój kawałek pochłonął w błyskawicznym tempie.

Co jedliśmy?

Ja wybrałam żur z białą kiełbasą i jajkiem (13,90 zł) oraz grillowany oscypek z boczkiem i żurawiną (19,90 zł). Od razu wyjaśniam, że na talerzu otrzymałam 4 oscypki i cztery ziemniaczki, ale… nie mogłam się oprzec i najpierw zaczęłam jeść, a dopiero potem zrobiłam zdjęcie :)

gospoda zbójnicka oscypek

M. zdecydował się na kotlet schabowy zapiekany z boczkiem wędzonym i serem góralskim (20,90 zł), zapiekane ziemniaczki (6,00 zł) i bukiet surówek (6,00 zł), zaś eM – schabowy pod pierzynką z pieczarkami i oscypkiem (20,90 zł) oraz frytki (6,00 zł).

schabowy

Ceny może i wydają się wysokie, ale spójrzcie na zdjęcie powyżej i porównajcie sobie rozmiar schabowego i wielkość Mateusza – robi wrażenie, co nie? Zgodnie ustaliliśmy więc, że następnym razem idziemy do „Gospody Zbójnickiej” po wcześniejszym 12 godzinnym poście ;)

Najgorsze jest jednak to, że podane dania są tak dobre, że człowiek nie ma już siły jeść dalej, a mimo wszystko nie jest w stanie odmówić sobie kolejnego kęsa. Jeśli więc kiedyś umrę z przejedzenia, to możecie być pewni, że to po wizycie właśnie w tym miejscu. A tak na serio – zawsze można poprosić o pojemniczek i zabranie reszty posiłku na wynos, więc i my skorzystaliśmy z tej opcji.

Czy serwowane posiłki smakują tak samo jak te serwowane w górach?

Przyznam szczerze, że nie mam porównania, bo w górach byłam raz w życiu i to tylko na krótkim spacerze. Nie zmienia to jednak faktu, że na nas „Gospoda Zbójnicka” zrobiła wrażenie, a jedzenie bardzo nam smakowało. Jeśli więc będziecie mieli okazję odwiedzić ten lokal to szczerze go polecamy!

Podobało się? Podaj dalej: