Przez pierwsze 20 lat mojego życia nienawidziłam smaku ani zapachu kawy. Dziwiłam się ludziom, którzy twierdzili, że nie wyobrażają sobie bez niej życia, ale cóż… de gustibus non est disputandum.
Jakoś na drugim roku studiów miałam przed sobą wyjątkowo trudną sesję i z tego powodu w ciągu dwóch tygodni przespałam łącznie około 40 godzin. Nieźle, co? Jedyne co pamiętam z tamtego okresu to hektolitry napojów energetyzujących (po których prawie nie dotarłam na najważniejszy egzamin, ale to już inna historia), noce spędzone nad podręcznikami i… moje początki z kawą.
Próbowałam ratować się napojem sporządzanym z około 1/2 szklanki zmielonej kawy i około 100 ml wody. Bez mleka, bez cukru… Tylko gęsta kawowa breja. Nawet nie pytajcie jak to smakowało… Okropność!
Kiedy więc przekonałam się do kawy?
Kilka miesięcy później stwierdziłam, że skoro wszyscy dookoła tak bardzo zachwycają się smakiem kawy, to być może problem tkwi nie w samej kawie, ale w tym, w jaki sposób sobie ją przygotowuję? Do tej pory piłam zwykłą czarną zalewajkę o konsystencji błota. Zaczęłam więc eksperymentować i… okazało się, że nawet ja mogę zapałać miłością do tego napoju!
Obecnie przygotowanie kawy to taki mój mały rytuał, przy czym za każdym razem wygląda on zupełnie inaczej.
Czasem musi to być kawa ze zmielonych ziaren z dodatkiem cukru i bez różnicy jest dla mnie to, czy piję ją ze szklanki czy kubka.
Innym razem preferuję kawę z ekspresu podaną w maleńkiej filiżance i posłodzoną cukrem cynamonowym.
A jeszcze kiedy indziej decyduję się na przepyszne latte macchiatto koniecznie podane w przezroczystej szklance.
Może i lubię wydziwiać, ale moim zdaniem kawa powinna nie tylko dobrze smakować, ale i wyglądać. Spore znaczenie ma to w czym jest podana i tutaj naprawdę można zaszaleć. Szklanki, filiżanki, kubki do kawy – jest tego naprawdę sporo i każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.
Można też pójść o krok dalej i nauczyć się dekorowania kawy na dwa sposoby.
Pierwszym jest zdecydowanie się na dekoratory do kawy, które wystarczy położyć na kubku czy filiżance, a następnie oprószyć kawę czekoladą, kakao albo inną posypką. Alternatywą jest zaś opanowanie trochę trudniejszej metody latte art i… nauka malowania spienionym mlekiem.
Ja sama nie mam żadnych zdolności manualnych, a tym samym nauka idzie mi wyjątkowo opornie. Mam jednak nadzieję, że wkrótce będę mogła pochwalić się na Instagramie równie pięknymi wzorkami namalowanymi na kawie:
Wszystko to, co niezbędne do przygotowania pysznej kawy (i nie tylko to!) znajdziecie na platformie LionsHome.pl, która służy do wyszukiwania produktów z zakresu Home & Living.
P.S. Na przeglądanie katalogu zarezerwujcie sobie dłuższą chwilę – to uzależnia!