Rejs motorówką, czyli przepis na idealną sobotę

Niespełna trzy tygodnie temu podzieliłam się z Wami wrażeniami eM i M. z ich męskiego wypadu na gokarty. Wasze trzymanie kciuków przyniosło wówczas efekty i udało nam się przejść do II etapu akcji #chcetoprzezyc. Tym samym mogłam po raz kolejny wybrać jedno z marzeń do spełnienia.

Jako, że wszelkiej maści pojazdy mechaniczne i związane z nimi atrakcje niezbyt mnie kręcą, a w strzelaniu (fochów) jestem mistrzem, to tym razem zdecydowałam się na coś, co wydawało się idealnym pomysłem na spędzenie upalnego dnia w gronie najbliższych. I tak oto dzięki Katalogowi Marzeń cała nasza trójka mogła popłynąć motorówką :)

rejs motorówką

Sobota na motorówce – było cudownie!

radość eM

Radość eM – bezcenna.

Czy było warto?

Kiedy tylko dotarliśmy na teren ośrodka, gdzie znajduje się wypożyczalnia motorówek, zaczęłam się zastanawiać czy podjęłam dobrą decyzję. Jestem zdania, że życie należy przeżyć tak, aby na stare lata było co wspominać, ale z drugiej strony – moje dotychczasowe doświadczenie (kajaki i rower wodny) nijak ma się do rejsu motorówką i miałam lekkiego stresa.

– Jak myślisz, to będzie takie 30 minut, które zleci niewiadomo kiedy, czy takie, kiedy będę się modlić, żeby już było po? – zapytałam M.

Teraz mogę Wam już zdradzić, że zdecydowanie zwyciężyła opcja numer jeden, a te 30 minut minęło zbyt szybko. Na motorówce było cudownie i nawet eM, który na jakiś czas przejął ster nie był w stanie doprowadzić nas do zawału serca (chociaż przez moment próbował).

eM za sterami

W ramach akcji #chcetoprzezyc eM kierował już gokartem i motorówką.

Czy następny będzie samolot?


Już kilka minut po zejściu z pokładu miałam ochotę wrócić na motorówkę ipopływać tak jeszcze ze 2-3 godziny. Ale i tak najbardziej zachwycony był eM, który snuł plan, aby porwać motorówkę i spróbować dopłynąć nią najpierw do Wisły, a później do Torunia :)

Nasza wyprawa miała również walory edukacyjne – po drodze mijaliśmy mnóstwo gatunków ptaków i chociaż do tej pory nie wiem jak się one faktycznie nazywały to mieliśmy okazję wytłumaczyć eM, że:

a) ptakiem płynącym środkiem rzeki na pewno nie był bocian

b) ptakami pływającymi przy trzcinach zdecydowanie były łabędzie, a nie czaple czy żurawie

Ktoś tu miał niecny plan…

my

Teraz to już nie #chcetoprzezyc, a raczej #chcemytamwrocic :)


VIDEO



A Wy jakie swoje marzenia chcielibyście spełnić?


 

Podobało się? Podaj dalej: