Warszawskie powietrze ewidentnie ma na mnie zły wpływ. Wiem, że nigdy nie byłam w pełni normalna, ale to, co ostatnio się ze mną dzieje to już przegięcie. Zresztą…
Zapraszam na kolejny wpis z serii „rodzinne dialogi”, a sami przekonacie się co mam na myśli :)
Bo nie tylko dzieci tworzą nowe słowa:
– Pusia! Nie kradziejemy jedzenia!
Jedziemy samochodem. Bagażnik pełen, pod nogami wala się torba z prowiantem na drogę, w ręku telefon. Zachciało mi się pić, ale jedną ręką nie byłam w stanie przytrzymać i odkręcić butelkę. Niewiele myśląc wsadziłam ją więc między nogi z okrzykiem:
– Jakie to szczęście, że ludzie mają takie chwytne uda!
Romantyzm w moim wykonaniu:
– Kochanie, to może przyjdziesz do mnie do biura i poczekasz pod drzwiami firmy aż skończę?
– A co ja, pies jestem, żeby czekać pod drzwiami?!
Podróże małe i duże:
– Mamo, mamo, a pojedziemy kiedyś do Sosnowca?
– Nie.
– A czemu?
– Bo tam to tylko z paszportem wpuszczają – odpowiedzieliśmy równocześnie z M.
Nie to, żebym miała cokolwiek do Sosnowca, no ale…
Napój nie jedno ma imię:
– Boże, ale mi się chce pić!
– Kupiliśmy soki.
– Wiem. Ale wiesz co bym sobie wypiła? Hmmm, np. pączka!
Na parterze naszego bloku funkcjonuje kebab prowadzony przez obcokrajowca. W końcu postanowiliśmy się tam przejść i sprawdzić czy jedzenie jest smaczne. Okazało się, że kebab znacznie różni się i w smaku, i w wyglądzie od tego, którym zajadałam się zawsze w Toruniu. Wypaliłam więc do M.:
– A u nas w Polsce kebaby smakowały zupełnie inaczej, co nie?
Bo wiecie… Stolica to już zagranica.
Zabytki Warszawy? A proszę bardzo!
– Kochanie, a może w sobotę pokażemy młodemu starówkę? Tfu, centrum?
– Hehe, jasne. W sumie to racja, że tu nie ma starówki…
– Ewentualnie możemy pokazać mu jeszcze Wawel… Wróć! Chyba mi się miasta pomyliły…
… bo pizza to prawie warzywo!
– To co byś chciała zjeść jutro na mieście?
– Sama nie wiem… Może włoszczyznę?
Siedzę w salonie, w tle gra włączony telewizor:
– Oglądasz coś? – zapytał M.
– Nie… Jakbym miała ochotę popatrzeć na coś ładnego to oglądałabym siebie w lustrze.
Blachara level hard:
– Kochanie… Ten parking nie robi wrażenia. Nie mam się do czego ślinić z wrażenia.
– Serio?
– Serio. BMW. Maybach. I żadnego tico!