Synuś eM uwielbia patrzeć jak się maluję. Ostatnio jednak przeszedł samego siebie i czynnie przystąpił do dzieła. I to dwa razy!
Mateusz poszedł do łazienki zrobić siusiu. Zabronił mi podglądania go i zamknął za sobą drzwi. Po 5 minutach zaczęłam się niepokoić, bo wciąż stamtąd nie wychodził. W końcu drzwi się otworzyły i zobaczyłam Mateusza – usta pomalowane na czarno moim tuszem do rzęs, pod oczami czarne kreski. Na dodatek wyraźnie poczułam od niego swoje perfumy! Wzięłam go więc na pogadankę o tym, co robią dziewczynki, a co chłopcy. Wytłumaczyłam, że mężczyźni się nie malują, że to mu nie jest do niczego potrzebne…
No ale nic z tego do niego nie dotarło. Następnego dnia rano otworzyłam oczy i pomyślałam, że śnię – nad sobą zobaczyłam Mateusza w kolejnej odsłonie makijażu, wypowiadającego z dumą: „Jestem Mama Ka!„…