No i nas zasypało. Dzisiaj Mateusz nie poszedł nawet do przedszkola, bo uznałam, że warunki pogodowe są straszne. Nie dość, że jest baaardzo zimno, to w dodatku sypie śnieg. Przed chwilą moja mama była odśnieżyć podwórko i okazało się, że przy drzwiach zrobiła się wysoka na metr zaspa śnieżna. Ciekawe jak rano Mateusz wyszedłby z domu?
Codziennie rano mam teraz okropne wyrzuty sumienia, kiedy o tej 6:10 wychodzimy z domu. Mati płacze, że mu zimno, a ja nic nie mogę na to poradzić. Ubieram go bardzo ciepło i nie sposób ubrać go jeszcze cieplej. Gdybym miała samochód to sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, a tak? Nienawidzę zimy!
30 listopada byłam z Synusiem eM u ortopedy i okazało się, że będzie musiał nosić wkładki ortopedyczne. Już na bilansie dwulatka zgłaszałam lekarce, że Mateusz wykrzywia stopy, ale dopiero we wrześniu doczekałam się skierowania do ortopedy :/
Ogólnie moje dziecko bardzo mnie zaskoczyło podczas wizyty w przychodni. Otóż Mati stwierdził, że chce wejść do gabinetu sam. Nie zgodziłam się na to i weszłam z nim do środka. Synuś eM przywitał się z lekarzem i powiedział czemu przyszedł („Bo ja trochę wykrzywiam stópki jak chodzę.„). Potem pomogłam mu się rozebrać. Ortopeda poprosił Mateusza, żeby trochę pochodził po gabinecie, a później żeby położył się na kozetce. Po obejrzeniu stóp Matusia, lekarz zaczął wymieniać ćwiczenia, które mamy wykonywać w domu. Więc moje dziecko znowu zaczęło dyskutować z lekarzem i mówić, co ćwiczy w domu i przedszkolu („My w przedszkolu właśnie chodzimy na palcach i ja to lubię ćwiczyć. I na piętach też umiem chodzić.„). Na koniec pomogłam Mateuszowi się ubrać, wzięłam od lekarza skierowanie i wysłuchałam pełnych zachwytu słów na temat Mateusza :)
No cóż, ja podczas wizyty odezwałam się tylko po to, żeby powiedzieć „dzień dobry”, „tak, panie doktorze”, „rozumiem” i „do widzenia”, bo całą resztę załatwił Mateuszek :)