Wczoraj zabrałam Synusia eM na zakupy. A że dziecię me uwielbia płacić, podczas stania w kolejce wręczyłam mu do ręki banknot 50 zł. Mateusz długo wpatrywał się w pieniądz i stał bez ruchu… Aż wreszcie zrobił diabelską minę i zawołał na całe gardło:
– Mam forsę! Ha ha ha! Mamo, czy widzisz te dolary w moich oczach?!
Hmmm…. Ja tam nie widziałam żadnych dolarów :P Co najwyżej nasze polskie złotówki ;)
Korzystając z okazji wstąpiliśmy również do fryzjera. Mati trochę zarósł przez wakacje, więc strzyżenie przed pójściem do przedszkola było naprawdę konieczne. Ostatnimi czasy maszynka jest jego wielkim wrogiem i broni się przed nią jak może, więc w salonie miała miejsc taka oto rozmowa między eM a fryzjerką:
– Mateuszku, dasz się obciąć maszynką?
– Nie!
– Pozwól mi, chociaż troszkę…
– Nie!
– Czemu nie dasz się obciąć maszynką?
– Bo ja mam bardzo delikatne włosy. Jak sierść.
Mina fryzjerki – bezcenna. Aż widziałam w jej oczach dwa wielkie znaki zapytania :D