Po wizycie kontrolnej u lekarza okazało się, że jednak nie obędzie się bez antybiotyku :(
I tak oto Synuś eM został uziemiony w domu również na drugi tydzień ferii… Mimo wszystko staram się jak mogę, aby mały choć trochę skorzystał ze śniegu za oknem… I tak oto w środę zawiozłam małego do lekarza na sankach (najpierw na trasie dom-przystanek autobusowy, a potem przystanek autobusowy-przychodnia i z powrotem), a dziś w drodze powrotnej poświęciliśmy kilka minut na karmienie kaczek.
Oczywiście Mateusz i tak miał łzy w oczach widząc jak inne dzieci lepią bałwany i robią aniołki na śniegu :( Tyle czekaliśmy na ferie, śnieg… Że też musiało przyplątać się do niego te wstrętne choróbsko!
A poniżej możecie zobaczyć z jakim „zapałem” Synuś eM zajadał się wczoraj pączkami :)