Za tydzień wyjazd na mazurskie wesele.
Nie mam jeszcze kupionych butów.
Mam dwie pożyczone sukienki, ale wciąż marzy mi się zakup własnej.
Nie mam czasu na wizytę u kosmetyczki (a zaczynam przypominać Breżniewa).
Mam na najbliższy tydzień fantastyczny grafik w pracy (wolne? jakie wolne?!)
Nie mam czasu na JAKIEKOLWIEK przygotowania.
Zaczynam się zastanawiać czy to nie jest znak z niebios, aby jednak nie ruszać na te Mazury.
Miesiąc temu okazało się, że nie dostanę wolnego w pracy. Potem obrót o 180 stopni.
Dwa tygodnie temu okazało się, że moja mama nie dostanie wolnego w pracy. Potem obrót o 180 stopni.
Wczoraj okazało się, że nie dostanę wolnego w pracy.
Myślicie, że to wszystko kwalifikuje się pod „Oszukać przeznaczenie”?