Epicentrum życiowych rewolucji. Początek urlopu. Lubię to!
W lipcu działo się, oj działo… Nowe znajomości. Moje urodziny. Tydzień bez eM. Weekend z See Bloggers. Kilkadziesiąt godzin spacerów. Cztery cudowne weekendy spędzone w towarzystwie przyjaciół… Jedyny minus? Powoli zapominam czym jest sen (serio ludzie śpią dłużej niż 3-4 h na dobę?!) :)
A sierpień zapowiada się jeszcze ciekawiej, bo już we wtorek wyruszamy z eM na długo wyczekiwane wakacje – słońce, woda i totalna swoboda :)