Kolejny miesiąc dobiegł końca…
Jaki był tegoroczny październik?Zwariowany!
Był już pierwszy śnieg, było utknięcie w środku nocy na dworcu PKP w obcym mieście (przez śnieg!), było moje pierwsze spotkanie z górami (od zawsze twierdziłam, że wolę je od morza i co? miałam rację!). Po raz pierwszy doczekałam się też informacji zwrotnej ze szkoły, że moje dziecko w końcu dojrzało do edukacji szkolnej (w wieku lat dziewięciu, ale… lepiej późno niż wcale). Podsumowując – w minionym miesiącu byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd i tylko mogę mieć nadzieję, że będzie tak już zawsze. A pod poniższymi słowami mogę podpisać się obiema rękami… I stopami, jeśli będzie taka potrzeba :)