tusz

Mama Ka robi się na bóstwo, czyli toruńska masakra spiralką od tuszu :)

Żeby być piękną trzeba się trochę wycierpieć, prawda? Faceci to mają dobrze – wystarczy, że się ogolą i już mogą ruszać do ludzi. My, kobiety, spędzamy przed lustrem o wiele więcej czasu…

Nie wiem jak to jest u Was, ale dla mnie dbanie o siebie bywa bolesne. A to przez przypadek włożę sobie do oka kredkę… Albo omsknie mi się spiralka od tuszu i wygra 1:0 z moim prawym okiem (nawiasem mówiąc – jak to jest, że zawsze kontuzjowane jest moje prawe oko, a lewe nigdy nie ma takich przygód?)…

W zeszłym tygodniu wpadłam na genialny pomysł depilacji nóg za pomocą maszynki… Skończyło się to dwugodzinnym tamowaniem krwotoku (strupy mam do dziś), co nawet jak na moje zdolności pod tym względem, było trochę zbyt drastyczne…

depilacja

Z kolei w poniedziałek odwiedziłam kosmetyczkę w celu regulacji brwi. Rozumiem, że pierwszy raz zawsze jest najgorszy i najbardziej bolesny. Ale zdecydowanie wolę rodzenie dzieci niż poddawanie się tego typu zabiegom! W połowie byłam gotowa zerwać się z fotela i czym prędzej stamtąd uciekać – dla porównania: podczas porodu nie miałam takich myśli, wręcz byłam w szoku, że to już, bo prawie nie czułam bólu…

Mogłabym tu jeszcze pisać o spaleniu sobie skóry na nogach dzięki kremowi do depilacji… O spaleniu twarzy tonikiem z alkoholem… Nawet o pofarbowaniu włosów na „piękny” żółty kolor…

Może z moim szczęściem powinnam zrezygnować z poddawania się wszelkim zabiegom poprawiającym urodę? Kto wie jaki potwór czyha na mnie w pudełku z cieniami do powiek… :)

Podobało się? Podaj dalej: