Kolejne absurdy dnia codziennego

Zepsuła nam się pralka. Jest jeszcze na gwarancji, więc moja mama zadzwoniła do autoryzowanego serwisu tej marki w naszym mieście. Dzisiaj miał przyjechać fachowiec i zobaczyć co jest nie tak. Wyobraźcie sobie, że fachowiec nie przyjechał. Nie z lenistwa. Nie z braku czasu. I nie z powodu kłopotów z pamięcią. Po prostu facet doszedł do wniosku, że zdiagnozuje naszą pralkę przez telefon! Podczas rozmowy telefonicznej dawał instrukcje mojej mamie co ma robić z pralką i kazał do środka bębna włożyć słuchawkę od telefonu, aby po odgłosach poznać co się zepsuło. Następnie oznajmił, że winne są łożyska i kazał czekać 2 tygodnie na sprowadzenie nowych części.

pralka

Po powrocie z zajęć i usłyszeniu nowiny na temat sposobu naprawy pralki ledwo doszłam do siebie. Otworzyłam gazetę codzienną i szczęka opadła mi na ziemię (nadmiar szokujących informacji jest szkodliwy!). Wytłumaczcie mi w jaki sposób samochód osobowy może się utopić w dziurze na drodze?! Ja rozumiem, że w Polsce drogi są takie, że szkoda gadać (zresztą nie tylko drogi). No ale żeby było aż tak źle? Masakra!

Ja już mam dość wrażeń jak na dziś…

Podobało się? Podaj dalej: