O zabawkoholizmie i magicznych okularach

Ostatnio oglądałam stare zdjęcia Mateusza i doszłam do wniosku, że chyba jestem uzależniona od… kupowania zabawek dla swojego dziecka! Na prawdę, z każdym kolejnym miesiącem widać, że nasz pokój robił się co raz bardziej i bardziej zagracony… Gdyby nie to, że raz na 2-3 miesiące wyrzucam poniszczone zabawki to pewnie nie dałoby się do nas w ogóle wejść :P

W marcu 2009 roku wszystkie zabawki Mateusza mieściły się w jednej skrzyni (+ pojedyncze duże samochody stojące na podłodze).

W marcu 2010 w pokoju stały już 2 kartony z zabawkami + kilka dużych samochodów.

W marcu 2011 kartony stoją już w liczbie 3 sztuk, a i cała powierzchnia pod łóżeczkiem zapchana jest najróżniejszymi rzeczami, które już do tych kartonów nie weszły, a do tego w komodzie mamy całą szufladę puzzli. Z kolei w pokoju mojej mamy jedna półka jest zastawiona pluszakami, druga – grami planszowymi, a na szafie stoi worek wypełniony innymi maskotkami.

Tak więc od dzisiaj koniec z kupowaniem zabawek! No dobra, przyznam się uczciwie, że miało być od wczoraj, ale weszłam do sklepu i… Na swoje usprawiedliwienie dodam jednak, że te okularki wręcz wołały „KUP MNIE!” i po prostu musiałam im ulec…

okulary

Podobało się? Podaj dalej: