kukuryku

Kukuryku

Ostatnio całe dnie spędzamy na podwórku. Ja leżę na leżaku i czytam książki, a Mateusz – brudzi się w piaskownicy (bo to bardziej brudzenie się niż zabawa ;) ). Już się nie mogę doczekać wakacji – wtedy to dopiero się wylenimy za wszystkie czasy!

Dzisiejszy dzień spędziliśmy jednak trochę bardziej aktywnie i twórczo. Rano szukaliśmy królika, który za punkt honoru postawił sobie ucieczkę z klatki wystawionej na podwórku. W końcu znalazła go moja mama, a biedak był tak zachłyśnięty wolnością, że do wieczora dochodził do siebie po nadmiarze wrażeń. A że na głowie mam pilnowanie Mateusza (który to albo przechodzi przez dziurę w płocie do cioci, albo wystaje pod płotem i woła „Sąsiad! Jesteś tu? Daj mi cukierki!”), to od tamtej pory klatka królika stoi przygnieciona dwoma cegłami :P

krolik

Popołudniu ruszyliśmy na spacer do lasu i z powrotem. Synuś eM dzielnie pedałował na swoim rowerku i do domu wrócił wręcz zlany potem. Ale za to jaką miał satysfakcję, że przejechał taki kawał drogi! Bezcenne!


Potem ja zabrałam się za małe porządki, a dziecię me odpoczywało przed telewizorem. Kiedy Matuś znowu miał siłę na dalsze zabawy to wzięliśmy się za lepienie zwierzątek z pianki Moon Dough (szok, że do tej pory mu się nie znudziła – ciastoliną bawił się dokładnie 5 razy w ciągu caaaałego roku :P).

Tym razem dołączam dwa filmiki :) Na pierwszym możecie zobaczyć jak wygląda moje dogadywanie się z Mateuszem podczas gdy jest czymś zajęty (gadał dziad do obrazu …), a oglądając drugi ryzykujecie ogłuchnięcie od jego „kukuryku” (uprzedzałam, więc proszę nie domagać się ode mnie żadnych odszkodowań związanych z popękanymi szybami, nagłym ogłuchnięciem itd. – lepiej ściszcie głośniki) :D


Podobało się? Podaj dalej: