„Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”

Ostatni dzień przedszkola już za nami. Chociaż ciężko nazwać to dniem w przedszkolu :P

Mateusz wstał rano już o 6 (zazwyczaj budzę go teraz o 6:50, ale trwa to kilka minut). Trochę skarżył się na ból brzuszka, ale pomyślałam, że znowu próbuje mnie namówić na wagary. Praktycznie codziennie rano coś mu „dolega”, byleby tylko nie iść do przedszkola. Co ciekawe – z przedszkola do domu też nigdy nie chce wracać, a jego marzeniem jest wyjście z przedszkola jako ostatnie dziecko :P Potem zrobiło mu się niedobrze, ale twardo obstawał przy tym, że jednak pójdzie pożegnać się z kolegami i paniami, bo do września nie będzie ich widział. W autobusie znowu zaczął go boleć brzuszek i tym razem zapytał mnie tylko, czy jeśli źle się poczuje to będę mogła odebrać go z przedszkola wcześniej. Chciałam się jeszcze upewnić czy faktycznie coś jest nie tak, więc zapytałam Synusia eM, czy nie żałuje, że będzie musiał leżeć w domu zamiast po przedszkolu iść ze mną na lody i na zakupy do Carrefoura. Jego odpowiedź: „Wolę, żebyś odwiozła mnie do domu” była dla mnie jasna. I tak tylko weszliśmy do przedszkola zabrać wszystko z szafki i powiadomić panią, że Mateusza dzisiaj nie będzie…

I tak oto moje dziecko wita wakacje bólem brzuszka, wymiotami i osłabieniem – temperatura 36 stopni. Po prostu cudownie…

Pocieszam się jednak myślą, że „prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”… wakacje :D

wakacje

Podobało się? Podaj dalej: