23 grudnia wybrałam się z małym do kina na „Artur ratuje Gwiazdkę”, żeby nie przeszkadzać mojej mamie w świątecznych porządkach. Mati jest tak żywym dzieckiem, że ciężko przy nim cokolwiek zrobić w domu (a już na pewno niemożliwe jest umycie podłóg, bo nagle okazuje się, że ma on do zrobienia milion rzeczy i MUSI biegać po całym domu). Zresztą vouchery do kina wygrałam jeszcze w sierpniu i trzeba było wykorzystać je do końca tego roku.
Bajka była dosyć fajna, chociaż według mnie mało oryginalna. Najważniejsze jednak, że spodobała się Mateuszkowi :)
Po kinie wybraliśmy się na mały spacer po Starówce. Nie mogło oczywiście zabraknąć oglądania dwóch szopek, wielkiej choinki oraz… przejażdżki ruchomymi schodami w PDT. No i udało nam się spotkać Mikołaja, który to poczęstował nas pysznymi cukierkami :)