Udowodniono, że kontakt pomiędzy dzieckiem a zwierzakiem przyczynia się do szybszego i lepszego rozwoju dziecka oraz uczy empatii, obowiązkowości i postępowania z żywą istotą. Obcowanie z domowym pupilem wyzwala w maluchu pozytywne emocje, działa relaksująco i daje poczucie bezpieczeństwa. Poza tym dzieci przebywające ze zwierzętami domowymi są bardziej odważne i otwarte na świat niż ich rówieśnicy. Psychiatrzy i psychologowie dziecięcy podkreślają też, że kontakt ze zwierzakiem pomaga w rozwoju niemal każdej sfery osobowości malca – emocjonalnej, społecznej oraz intelektualnej.
Oczywiście nie jest tak, że jak nie mamy w domu żadnego czworonoga to nasze dziecko na pewno będzie rozwijać się gorzej od rówieśników. NIE! Poza tym trzeba pamiętać, że zwierzątko to nie kolejna zabawka stymulująca rozwój malucha, a raczej kolejny domownik wymagający naszej uwagi.
Nie zmienia to jednak faktu, że w naszym domu zwierzęta są praktycznie od zawsze. Ja sama będąc dzieckiem miałam świnki morskie, królika, ptaszki, rybki, psy, koty, myszki… Nie wszystkie na raz, rzecz jasna ;) Muszę jednak uczciwie przyznać, że głównym opiekunem zwierząt zawsze byli moi rodzice, a ja się z nimi jedynie bawiłam…
A że historia lubi się powtarzać to na chwilę obecną mamy w domu małe zoo. Mój jedynak codziennie spędza sporo czasu rozmawiając ze swoimi przyjaciółmi (i braciszkiem), troszczy się o to, czy mają pokarm i świeżą wodę do picia (i pływania). Pamięta o nich nawet podczas robienia zakupów (swoją drogą zwierzaki wcale nie są drogie w utrzymaniu)!