maleństwo

O (nie takim) małym człowieku

Od jakiegoś czasu moje dziecko coraz bardziej mnie zaskakuje…

Niespełna 7 lat temu urodziłam maleństwo, które było w pełni ode mnie zależne. Nie potrafiło chodzić, mówić… No, ogólnie nie umiało prawie nic. Teraz mam w domu małego człowieka, który ma już całkiem spory zakres umiejętności, a do tego głowę pełną zainteresowań i marzeń.

Nigdy nie przypuszczałam, że to małe dzieciątko u mego boku…:

– tak bardzo zainteresuje się ekologią, że w wieku 6 lat będzie bardziej ogarnięty w temacie niż ja, a poza tym będzie obwieszać cały dom własnoręcznie przygotowanymi plakatami informującymi o tym, aby nie śmiecić, nie marnować wody itd….

– będzie tak ogromnie kochać wszystkie zwierzaki, że nawet zabicie muchy będzie dla niego niewybaczalną zbrodnią, a zostanie pracownikiem sklepu zoologicznego stanie się jego największym marzeniem…

– pokocha różnorodną muzykę – zaczynając od „Ai Se Eu Te Pego” Michela Telo, przez „Lalalove” Honey, a kończąc na… „Cichosza” Grzegorza Turnaua (zna je wszystkie na pamięć!)

– okaże się urodzonym poliglotą, który nie uczy się ŻADNEGO obcego języka, a do naszych rozmów co i rusz wtrąca słówka z języka angielskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego i hiszpańskiego (używa ich świadomie, znając ich znaczenie)


Najgorsze jest to, że nie nadążam za tymi wszystkimi zmianami i często przyłapuję się na tym, że wciąż traktuję Synusia eM jak malucha… Śmiejcie się, śmiejcie, ale wciąż zdarza mi się do niego zagaworzyć, nosić go na rękach (z własnej woli!)… Ewidentnie nie umiem się pogodzić z tym, że moje dziecko dorasta.

Też tak macie, czy może raczej jestem jakimś wybrykiem natury?

maleństwo

Podobało się? Podaj dalej: