W piątek popołudniu ciocia zapytała nas, czy chcielibyśmy wybrać się z nimi na jednodniowy wypad nad morze. Synuś eM nigdy dotąd morza nie widział, więc odpowiedź była prosta – JEDZIEMY! Ja jako dziecko nad morzem byłam dwa razy – raz w Darłówku na 3-dniowej wycieczce na zakończenie szkoły podstawowej i raz na jeden dzień w Kołobrzegu, ale dla dziecia zobaczenie morza od dawna było wielkim marzeniem.
I tak oto po 3 godzinach jazdy (bo z długim postojem) trafiliśmy do…
Jak było? Cudownie! Piękne widoki, chwila odpoczynku i ogromna radość dziecka taplającego się na przemian w wodzie i w piasku :) Kąpielówki spakowałam mu z myślą, aby mógł na spokojnie pomoczyć nogi, tymczasem przez prawie 7 godzin bawił się w morsa i z wody wychodził tylko po to, aby zjeść/napić się/pozbierać bursztyny i muszelki/wytarzać się w piachu. Ja pomoczyłam jedynie nogi ;)
Obiad też był niczego sobie – ja zamówiłam grillowaną pierś z kurczaka (nie przepadam za rybami), a dzieć – pomidorówkę. W restauracji standardowo się do mnie nie przyznawał i usiadł przy osobnym stoliku hihihi :)
Znad morza przywieźliśmy masę zdjęć, mnóstwo miłych wspomnień i kilka pamiątek… Ja przywiozłam też pewien mały „gratis”… Ale tak to jest, jak blondynka ubzdura sobie, że na początku czerwca przy temperaturze lekko ponad 20 stopni nie można się spalić na słońcu i nie wysmaruje się kremem z filtrem :P Na szczęście w domu czekała na mnie emulsja kojąca po opalaniu (FLOSLEK), którą dostałam na toruńskim spotkaniu blogerek… Śmiem twierdzić, że gdyby nie ona, to noc miałabym z głowy, a co więcej – pomogła mi na tyle, że mogłam spać w ulubionej pozycji, czyli na plecach.
A na koniec mam do Was pytanie: możecie mi polecić jakiś tani nocleg nad morzem? W lipcu/sierpniu chciałam zabrać młodego na 3-4 dni do Gdańska (albo gdzieś, gdzie da się z Torunia dojechać autobusem/pociągiem bez przesiadki)…