To już jest koniec…

Jak już wiecie – w środę miało miejsce oficjalne zakończenie przedszkola. Dzieć nie mógł się doczekać tego momentu, a ja… od dobrego tygodnia zaczynałam łkać na sam dźwięk słowa „przedszkole”. Zżyłam się z tym miejscem, wszak Mateusz spędził tam 4 lata. I chociaż zdarzało mi się ponarzekać to jednak uważam, że lepiej nie mogliśmy trafić.

W dniu imprezy stawiłam się w przedszkolu już po 11, bo byłam w ekipie przygotowującej stoły itd. Razem z innymi mamami kroiłyśmy ciasta, rozkładałyśmy je na talerzach (kilka tortów, kilkanaście blach ciasta)… Do tego dmuchanie balonów, wynoszenie i rozstawianie krzeseł i stolików (do dziś mam pełno siniaków – bieganie po schodach ze stołami było lekko męczące)… No a potem nakrywanie stołów…

koniec

O 14:30 zaczęła się uroczystość na sali gimnastycznej. Cały czas walczyłam z łzami – i na polonezie, i na walcu angielskim… Nie przeszło mi ani podczas śpiewania piosenek, ani podczas deklamowania wierszyków. Ba, nawet podczas gry na afrykańskich instrumentach ukradkiem ocierałam łzy wzruszenia. Starałam się być dzielna na przemowie pani dyrektor (która również żegnała się z przedszkolem), na przemowie rodziców i na wręczaniu kwiatów wszystkim nauczycielom przedszkola… Jednak gdy wszystkie dzieci rzuciły się z kwiatami na swoje nauczycielki – zupełnie poległam. Płaczę nawet teraz – opisując to wszystko z kilkudniowej perspektywy.

koniec

Potem na szczęście było już weselej – Bano Show zapewniło wszystkim moc atrakcji. Były i bańki, i dmuchańce, i trampolina… No i wodzirej, który skutecznie zachęcał WSZYSTKICH do zabawy – tak więc rodzice, dzieci i nauczycielki wspólnie ćwiczyli choreografię do „Gangnam Style” i „Ona tańczy dla mnie” :)

Wybaczcie, że tym razem nie będzie obszernej fotorelacji. Wolałam nagrywać filmiki zamiast robić zdjęcia (które zresztą wychodziły rozmazane tak, jak mój rzekomo wodoodporny tusz do rzęs), a z racji tego, że na nagraniach są inne dzieci to standardowo nie będę upubliczniać ich wizerunków (trudno jest ukryć twarze wszystkich sfilmowanych osób). Poza tym powoli nadchodzi czas na zmiany. Mateusz idzie do szkoły, więc w ciągu najbliższych 3 miesięcy ostatecznie rozstrzygnie się los bloga.

koniec

P.S. Kiedy Synuś eM zaczynał przedszkole – byliście z nami. Teraz moje dziecko pożegnało się z murami przedszkola, a Wy wciąż tu jesteście… Niesamowite!

Podobało się? Podaj dalej: