allegro

Allegro – dlaczego NIC już tam nie kupię

Nie raz pisałam, że mam uraz do Allegro…

W grudniu za namową znajomej kupiłam na allegro aparat cyfrowy w systemie ratalnym. Aparat był nowy, ale mimo to nie chciał działać. Sprzedającym był sklep, a jak wiadomo takie rzeczy w sklepach z elektroniką mają prawo się przytrafić, więc nie robiłam afery. Sprawę kulturalnie wyjaśniłam mailowo i nie wystawiłam negatywnego komentarza.

Trzy tygodnie temu kupiłam tusz do drukarki. Przesyłki nie widać do dziś, ale sprzedającym jest sklep, więc skontaktowałam się z nim mailowo i póki co czekam na rozstrzygnięcie sprawy. Nie wystawiłam jak dotąd negatywnego komentarza, bo jeśli ktoś wysyła dziennie kilkadziesiąt przesyłek to czasem ta jedna ma prawo gdzieś się zagubić – rozumiem to.

allegro

Tydzień temu wylicytowałam sukienkę dla kuzynki. Nowa, kosztowała grosze, więc pomyślałam, że zrobię maluchowi prezent. Przyznam bez bicia – zapłaciłam złotówkę, ale przed licytacją dziesięć razy przeczytałam całą aukcję, aby upewnić się, że kupuję coś nowego. W życiu nie kupiłabym na allegro używanego ubrania, bo coś, co dla kogoś jest w stanie idealnym, dla mnie niekoniecznie musi znaczyć to samo. A po co komplikować życie sobie i innym?

1

Dokładnie obejrzałam też zdjęcia, ale choć były nie do końca wyraźne to nie zauważyłam nic niepojącego.

1
2

Kolejnym etapem było sprawdzenie komentarzy osoby sprzedającej i przejrzenie profilu od góry do dołu. Osoba prywatna, na koncie bodajże 20 transakcji, z czego 2 komentarze negatywne. Pomyślałam, że mimo wszystko dam tej pani szansę, wszak za coś te pozytywy musi dostawać…

1

I sukienka dotarła. Poplamiona, pozaciągana, popękana na szwach i w dodatku z urwanym ramiączkiem, które trzyma się na… agrafce (jak widać na zdjęciu zostało to sprytnie ukryte). Z chęcią pokazałabym Wam zdjęcia, ale aparat pojechał na wakacje razem z Mateuszem.

Nie uwierzę, że ta pani nie wiedziała CO wkłada do koperty – to ewidentna próba oszustwa i według mnie nawet nie ma tu co wyjaśniać.

Miałam do wyboru – prosić o zwrot kosztów (1 zł + 10 zł przesyłka) i udawać, że nic się nie stało albo wystawić negatywny komentarz, aby ostrzec innych. 11 zł to nie majątek, więc stwierdziłam, że szkoda byłoby, gdyby kogoś innego oszukano na większą kwotę. Poza tym wysłanie mi czegoś takiego odebrałam jako kompletny brak szacunku wobec mnie. Tak więc poleciał negatywny komentarz – w moim odczuciu bardzo kulturalny – opisałam na sucho stan rzekomo NOWEJ sukienki i dodałam, że ja u tej pani już nic nie kupię (celowo nie napisałam, że odradzam ją innym kupującym – skoro trafiali się zadowoleni z zakupu…)

W odpowiedzi dostałam najpierw maila, a potem komentarz, w którym nazwano mnie osobą chamską i bezczelną, a w dodatku pani zaczęła wypominać mi, że sukienka niewiele mnie kosztowała (WTF?!). Wbrew pozorom mam serce i był taki moment, że zastanawiałam się nad odpuszczeniem i nawet zaproponowałam tej pani, że jak zwróci mi kasę również za wysyłkę, to ja odeślę sukienkę na jej koszt i unieważnię swój komentarz.

1

W odpowiedzi przeczytałam, że… przesadzam ( i znowu WTF?!).

Powiedzcie mi jak można w ogóle wysłać komuś szmatę twierdząc, że to nówka? Nie uwierzę w pomyłkę, bo pani musiała widzieć stan sukienki wkładając ją do koperty!

Inaczej by sprawa wyglądała, gdybym wiedziała, że kupuję coś używanego albo określonego słowami „jak nowy”. Tak jak pisałam – „coś, co dla kogoś jest w stanie idealnym, dla mnie niekoniecznie musi znaczyć to samo”. Wtedy musiałabym się liczyć z tym, że ubranko może być bardziej zniszczone niż się spodziewałam i pretensje mogłabym mieć tylko do siebie.

Tymczasem ja kupowałam NOWĄ sukienkę (milczeniem pominę, że koło ciuchów z H&M ona nawet nie leżała, a niby to ta marka – no ale nie to jest najważniejsze…). Zrozumiałabym jeszcze, gdyby nie zgadzał się rozmiar. Gdyby kolory różniły się od tych na zdjęciu. Ba, nawet same plamy bym zrozumiała. Ale sukienka w kopercie sama się ani nie pozaciąga, ani nie popęka, ani nie przypnie sobie ramiączka agrafką, co nie? :P

Ale to jeszcze nie wszystko… Po głębszym zastanowieniu postanowiłam kulturalnie i grzecznie napisać do Allegro, bo jednak poczułam się urażona tym, że ktoś w komentarzu mnie obraża. Nie jestem przewrażliwiona na swoim punkcie (w moim zawodzie bez tego ani rusz) i oczywiście liczyłam się z tym, że dostanę negatyw, ale… czy przypadkiem komentarz nie powinien oceniać przebieg transakcji? A co wspólnego z transakcją ma nazwanie mnie bezczelnym chamem?

Odpowiedź od Allegro:

„Pani wyraziła swoje zdanie, a Sprzedająca swoje i nie wiem, na ile ta opinia jest zasadna”

I znowu WTF?! Osoba z działu odpowiedzialnego za kontakt z użytkownikami odpisała mi, że nie wie na ile zasadne jest nazwanie mnie chamem?! Rozumiem przez to, że kolejnego kontrahenta mam prawo nazwać w komentarzu „burakiem”, „wieśniakiem” albo „głąbem”, bo też nie będą wiedzieć na ile to jest zasadne? To już lekka przesada i ewidentny brak szacunku wobec drugiego człowieka… Oczywiście nie pozostawiłam tego bez odpowiedzi, ale tym razem podpisałam się tak, jak widzi mnie obsługa Allegro – BEZCZELNY CHAM.

Tak więc ta konkretna sytuacja na dobre wyleczyła mnie z zakupów na Allegro.

Szkoda marnować kasę, a w dodatku tracić nerwy na ludzi, którzy nie rozumieją czym jest uczciwość i szacunek do drugiego człowieka..

A Wam radzę ograniczyć swoje zaufanie do minimum, nie dawać szansy sprzedającym, którzy mają chociażby jeden negatywny komentarz oraz… unikać na allegro aukcji użytkownika kasia_osmanska (chyba, że chcecie kupić kota w worku, czyli coś co ani trochę nie zgadza się z opisem).

Epilog

Nie twierdzę, że jestem bez grzechu. Nie twierdzę, że jestem ideałem. Pytam się jednak:

CO Z UCZCIWOŚCIĄ, SZACUNKIEM DO DRUGIEJ OSOBY I KULTURĄ OSOBISTĄ?

Podobało się? Podaj dalej: