wino

Wina, wina nalej mi!

Dzień dzisiejszy postanowiłam wykorzystać na odstresowanie. Tak więc umówiłam się z koleżankami na godzinę 9:00 (krótki urlop w pracy to fajna sprawa), aby w końcu wypić wino, na które umawiałyśmy się od kilku miesięcy. Oczywiście wiem, że przed południem pić nie wypada (PATOLOGIA!), ale jak się chce spędzić wolne popołudnie z dzieckiem to trzeba się poświęcić (pozdrowienia dla pani z monopolowego!)…

wino

Jedna butelka wina na trzy kobiety to jednak trochę mało, więc około godziny 13 po raz drugi zaatakowałyśmy sklep. Tym razem kupiłyśmy większą butlę, przyniosłyśmy ją do domu, rozlałyśmy do szklanek (a po co komu kieliszki?!) i… odebrałam telefon od eM. Że o 16 w szkole są konsultacje dla rodziców i że MUSZĘ przyjść.

Oczyma wyobraźni już widziałam siebie na spotkaniu z wychowawczynią młodego po wypiciu dwóch win… Gdyby tylko eM zadzwonił pół godziny później… Dzieci to jednak mają jakiś wewnętrzny radar. Co jak co, ale w alkoholizm przy młodym na pewno nie popadnę :)

wino

P.S. A wezwanie do szkoły okazało się fałszywym alarmem. Tzn. indywidualne konsultacje się odbywały, ale wychowawczyni absolutnie mnie na nie nie wzywała… Ot, inicjatywa własna eM, który uznał, że POWINNAM dowiedzieć się czegoś więcej o jego wynikach w nauce (od września mam za sobą dwa zebrania i jedne konsultacje… bardziej na bieżąco być nie można…).

Podobało się? Podaj dalej: