Ponad 6 godzin spędzone przed telewizorem w ramach maratonu „Star Wars”. Przynajmniej dwa razy tyle spędzone na grach planszowych i układaniu klocków Lego. Zdzieranie gardeł przy śpiewaniu kolęd. Śnieżna bitwa stoczona na podwórku. Tak minęły nam ostatnie dni.
W tym roku nie zrobiłam w czasie Świąt ani jednego zdjęcia. Zamiast na kolekcjonowaniu wspomnień – skupiłam się wyłącznie na tym, co działo się tu i teraz.
I wiecie co?
To zdecydowanie najlepsze Boże Narodzenie w moim życiu. Chociaż zabrakło wielogodzinnego siedzenia przy stole (w warcaby najlepiej gra się na dywanie!) i oglądania po raz pięćdziesiąty „Kevina” :) Nawet wyspać nam się nie udało, bo przecież wspólne śpiewanie „Ulepimy dziś bałwana” najbardziej cieszy po godzinie 1 w nocy.
Mam nadzieję, że Wasze Boże Narodzenie było równie fantastyczne :)