Na początku marca Szalonooka zapytała swoich czytelników o to, co zrobiliby, gdyby w Polsce wybuchła wojna. Od tamtej pory zamęczam tym pytaniem wszystkich znajomych i większość z nich przyznaje, że jak najszybciej uciekaliby z kraju. Pojawiły się też pojedyncze głosy dotyczące pozostania w Polsce, ale było ich raptem kilka na kilkadziesiąt przepytanych osób…
Czy wizja wojny jest realna?
Na co dzień staram się o tym nie myśleć, ale gdzieś tam z tyłu głowy tłucze się myśl, że w 1939 roku ludzie reagowali podobnie i mieli nadzieję, że skończy się na gdybaniu. Wszyscy wiemy jak to się skończyło, prawda?
Inna sprawa, że nie potrafię sobie wyobrazić wojny w czasach współczesnych. Wczoraj rozmawiałam na ten temat z koleżankami i pół żartem, pół serio zastanawiałyśmy się czy w obliczu działań zbrojnych Polacy wrzucaliby na Facebooka statusy w stylu: „O, wojna!”, „Właśnie zaczyna się bombardowanie!”, „Słyszeliście jak walnęło?” albo zdjęcia na instagrama: „Siergiej i ja”, „#selfie z czołgiem w tle”. Trochę to przerażające, ale dziś po ludziach można się spodziewać wszystkiego.
„Gorszy jest od wojny sam strach przed wojną.”
Seneka Młodszy
A co ja zrobiłabym, gdyby…?
Gdybym tylko miała fundusze na emigrację, to nawet dziś mogłabym opuścić Polskę, jechać do UK i zamieszkać tam na stałe. Jednak w obliczu wojny chciałabym być tutaj, w mojej ojczyźnie. I nawet gdyby mój syn chciał iść na front to co prawda z bólem serca, ale nie przekonywałabym go do zmiany zdania… Nie pozwala mi na to mój patriotyzm, który sprawia, że od kiedy zostałam matką, to co roku płaczę 1 września (wcale nie dlatego, że rozpoczyna się wtedy nowy rok szkolny!) i 11 listopada. Gdybym na wieść o wojnie uciekła z Polski, to byłoby mi po prostu wstyd wobec tych wszystkich ludzi, którzy na przestrzeni wieków poświęcili swoje życie dla naszej ojczyzny. Od zawsze traktuję to bardzo osobiście – oni zrobili coś dla moich rodziców, dla mnie, dla mojego dziecka, dla moich wnuków… Dzięki nim żyjemy w miarę spokojnie i chociaż Polska nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, to jednak wciąż istnieje.
„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.”
Wisława Szymborska
Czy jestem lepsza od innych?
Siedząc bezpiecznie w fotelu mogę sobie gdybać do woli. Moje pokolenie tak naprawdę nie wie czym jest wojna i dopóki nie doświadczymy jej na własnej skórze to NICZEGO nie możemy być pewni. W związku z tym mam nadzieję, że życie jednak nie zweryfikuje moich poglądów i że niektórych decyzji nigdy nie będę musiała podejmować. Tym samym udowadnianie komukolwiek, że jestem lepszą Polką nie ma żadnego sensu – a nuż w obliczu zagrożenia jako pierwsza zamelduję się z walizką na lotnisku (i poinformuję o tym na Facebooku robiąc sobie selfie na tle samolotu)…? A nawet jeśli pozostanę w kraju to czy w jakikolwiek sposób przydam się na coś Polsce?